tag:blogger.com,1999:blog-8501833409675446248.post9050274252302880303..comments2024-02-16T08:14:39.298-08:00Comments on Fear and loathing in the Old World: Upadek Lemurii. Odcinek 10. Bitwa u wrót Królestwa Szczurów.Wolfgang Schwarzenatterhttp://www.blogger.com/profile/01103564362600321649noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-8501833409675446248.post-56453125567348976002017-10-11T23:51:01.057-07:002017-10-11T23:51:01.057-07:00@Robert
Tym razem dupę uratowały graczom maksymaln...@Robert<br />Tym razem dupę uratowały graczom maksymalne hapeki - najemnicy, którzy mieli losowane padali jak muchy. I to prawda, że poszli na zupełnego banzaja, nawet chyba ktoś wyraźnie powiedział "otworzymy bramę, wejdziemy do środka i zobaczymy co dalej". Żadnego rozpoznania co do sił wroga oczywiście nie było. Trzeba przyznać, że kombinowali z innymi drogami dojścia do królestwa (obejście od innej strony, podkop), ale ostatecznie stwierdzili, że zajęłoby to zbyt dużo czasu, bo przecież trzeba atakować już-natychmiast. Dyskusja przed szturmem była zresztą dosyć długa i intensywna, padały sensowne argumenty ("no dobra, otworzymy bramę, ale co dalej, jak się szturm nie uda, trzeba będzie następnym razem ją otwierać od nowa"), ale ostatecznie większość pomysłów poszła w odstawkę. <br /><br />@leniwygracz<br />Kostki sprzyjały szczurom, ale i wam, bo wasze postacie dostawały raczej niewielkie obrażenia i nikogo z PC na drzwiach nie ponieśli. <br /><br />Co do rekrutowania kainitów, magów itp. - pech, ale faktycznie przy takiej CHA Izdubara bywa słabo. W zasadzie to jak na razie nie powiodła się żadna rekrutacja postaci "klasowej". Może więcej kwitów powinno lądować na stole? Tylko skąd je brać? Ciekawe jak się powiedzie następna wyprawa. <br /><br />Dobry pomysł z pogadanką z graczami - znasz ich dużo dłużej niż ja, może coś się uda z tego wykrzesać. Jedyny problem jest taki, że co z tego, że będą mieli jakieś motywacje, skoro przychodzą na sesje ruchem konika szachowego i raz są, dwa razy ich nie ma? Wiążę pewne nadzieje z nowymi graczami, są nastawieni na retro i na razie zapowiada się, że będą w stanie przychodzić regularnie. Wolfgang Schwarzenatterhttps://www.blogger.com/profile/01103564362600321649noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8501833409675446248.post-51957328856411573012017-10-11T22:22:21.165-07:002017-10-11T22:22:21.165-07:00Mógłbym w zasadzie zrzucić większą część winy za n...Mógłbym w zasadzie zrzucić większą część winy za nieudany szturm na kostki, które nam nie sprzyjały. Najbardziej jaskrawym przykładem był szczuroludź, który z drugiego szeregu ciskał oszczepami jak Tom Berenger: one shot, one dead. Tuż przed tym, jak banda najemników miała dotrzeć do zwarcia i sprawić, że zyskamy przewagę liczebną (sześciu w rzędzie, drugi rząd kłuje włóczniami) padł kolejny z nich i chłopaki załamali się, a myśmy zostali sami na placu boju. Zresztą testy morale nie wyszły też wcześniej ze dwa razy przy wydawaniu rozkazu szarży. Poza tym szczury bardzo często wyrzucały dokładnie takie obrażenia, ile potrza było do zabicia najemnika. Nie zrzucę jednak tej winy na kostki, bo to w końcu kostki, taki ich urok. Mogliśmy się lepiej przygotować.<br /><br />O braku czarodzieja (albo dwóch, coby mieli więcej slotów z uśpieniem) też pomyślałem, byśmy się szybko pozbyli szczurów i gigantycznych szczurów. Niestety przy chujowej charyźmie Izdubara trudno kogokolwiek zrekrutować. Pozostałe postacie zresztą też nie grzeszą wysokim Cha. Jak żyć, Panie Sędzio, jak żyć?<br /><br />W tym odcinku bardzo mocno dało się we znaki morale. Kluczowe było w trakcie bitwy, a potem rzeczywiście siadło na nas, graczy. Zresztą nie wiem jak pozostali, ale ja już nie miałem ochoty do końca sesji podejmować żadnych decyzji, a niestety pozostali zawodnicy sami nie mieli mocy decyzyjnej. Zresztą omówiłem już mój pomysł z Wolfem i przed najbliższą sesją mam zamiar odbyć poważne rozmowy ze współgraczami, a przynajmniej trójką z nich: Skaaagiem, Ardusinem i Kamaelem. Rozegrali już tyle sesji, że powinni wejść głębiej w świat i wykoncypować własne motywacje i dążenia. I nie pozwolę im na żadne pierdolone "chcę zarobić dużo szekli". Może wówczas w chwili, gdy legną w gruzach plany Izdubara, to inny zawodnik będzie mógł przejąć fabularną inicjatywę. Naprawdę były na tej sesji momenty (już po przegranej bitwie), kiedy bardzo mi się nie chciało i wolałbym odpocząć, a i tak musiałem. Kończę, bo już zaczynam narzekać jak stara baba.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8501833409675446248.post-16045853461208584702017-10-11T16:15:04.068-07:002017-10-11T16:15:04.068-07:00Taaak, ten upadek morale wśród graczy znam aż za d...Taaak, ten upadek morale wśród graczy znam aż za dobrze. <br />U mnie było to samo, kolejne szarże aż do upadłego. To krytyczny moment kampanii, zwłaszcza że już brakuje im pieniędzy, a racje żywnościowe kosztują w cholerę. Kolejnym checkpointem będzie śmierć Izdubara ;)<br /><br />Sami sobie winni - frontalny atak na twierdzę nieprzyjaciela musiał się źle skończyć. W OD&D pewnie wszyscy by zginęli. Wiadomo w ogóle, ile jest tych szczurów? Należało to wpierw ustalić. Z pism Clausewitza wiemy, że szturmu nie należy przeprowadzać, nie dysponując przynajmniej trzykrotną przewagą. Gracze popełnili też spory błąd, idąc tam bez maga/elfa z naszykowanym uśpieniem, nie korzystając z osłon / taranów (są opisywane w starych grach wojennych jak np. CHAINMAIL, polecam też poczytać "The Black Stranger" Howarda). A może jest jakieś inne wyjście? Może spróbować fortelu?<br /><br />Dobrze, że przeniosłeś uwagi na koniec raportu.Roberthttps://www.blogger.com/profile/14970086692974535081noreply@blogger.com