wtorek, 10 grudnia 2019

Skoro sprawy przybrały taki obrót


Jak zapewne stali czytelnicy zauważyli – blog od dłuższego czasu zwolnił. Teksty pojawiają się rzadko i nieregularnie. Nie należy się jednak tym martwić, bo o ile przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, to najważniejszą z nich jest klęska urodzaju, która dotknęła moje erpegowe życie.

Ostatnimi czasy pojawiło się sporo związanych z grami tematów, które znacząco angażują mnie czasowo. Część z nich jest ciekawa i będę do nich wracał na tych łamach, część to erpegowe bread & butter, które nie wzbudza szczególnych refleksji, więc nie będę z tego robił specjalnej hecy, zwłaszcza, że nie mam czasu ani chęci na opisywanie na blogasku wszystkiego jak leci.


Przechodząc zatem do rzeczy:

1. Jutro startujemy z nową kampanią OD&D/CM. Tym razem podchodzę do tematu jeszcze inaczej, nie będzie rekonstrukcji, trzymania się litery świętych tekstów i łowienia znaczeń z każdego przecinka, który św. Garry postawił nieprzypadkowo tam, a nie gdzie indziej. Postaram się wykonać coś w stylu meta-symulacji, czyli spróbuję rozwinąć grę jakbym podchodził do niej na świeżo, bez trzymania się jakichś sztucznie narzuconych współcześnie zasad retrogamingu. Pozostawię na razie taki enigmatyczny opis, zobaczymy co wyjdzie w praktyce, nie należy jednak spodziewać się rewolucji, raczej ewolucji.

Dodatkowo – udało mi się poszerzyć grono graczy i graczek, mam nadzieję utrzymać w tej kampanii skład 5-6 osób (nie licząc mnie).

Raporty będą się ukazywały z pewną regularnością, podejrzewam jednak, że raczej nie po każdej pojedynczej sesji.

2. Od kilku tygodni z ekipą znaną z Upadku Lemurii ogrywamy Forbidden Lands. Jesteśmy po trzech sesjach, będzie z tego jakiś raport, prędzej czy później. Gra się fajnie, ale to zupełnie inne doświadczenie, bo staram się grać dokładnie w tę grę, nie żadne na mechanice, czy na motywach.

3. Począwszy od września na Hiperpegach ogrywam OD&D w wersji bardzo klasycznej (choć nie bez zmian) prowadząc moduł nazwany przeze mnie Wikingowie (skojarzenia z Gotami Roberda jak najbardziej uzasadnione). Jest to zabawne i wydaje się być w końcu odnalezioną formułą na skuteczne pokazywanie OD&D losowym graczom na publicznych eventach. Kiedy skończę (planuję poprowadzić ostatnią sesję w styczniu), opublikuję moduł z komentarzem.

4. Ku memu zaskoczeniu odezwała się do mnie stara ekipa znana czytelniczkom z Chaosu w Nowym Świecie i Dzieci Wittgendorfu oraz warhammerowej kampanii u Franza. Tak naprawdę to chłopaków skrzyknął jeden z nawet starszych graczy, który nie brał udziału w tych kampaniach, ale z którym graliśmy kiedyś dawno temu w Shadowruna i Dzikie Pola (a prywatnie mój kolega, z którym kontaktujemy się pozaerpegowo). Swego czasu mocno krytykowałem ich stosunek do proponowanych przeze mnie rozgrywek, ale cóż, czasy się zmieniły – ja swoje erpegowe plany realizuję sam, nie muszę ich już wtłaczać w żadne chore pomysły jak sandboksy i retrogaming. Mogę więc im poprowadzić raz na miesiąc – dwa tak jak dawniej, czyli kampanię z wątkiem przewodnim, chociaż oczywiście nastawioną mocno na improwizację i realizację pomysłów graczy. A to wszystko w arcymainstreamie, czyli piątych dedeczkach (zobaczymy jak banda mechanicznych abnegatów poradzi sobie z mocno gamistyczną grą, wróżę długie trwanie na niskich poziomach). O tej kampanii raczej nie będę pisał, będziemy sobie grać po cichu w piwnicy i cieszyć się spotkaniem towarzyskim na równi z rozgrywką.

5. Od czasu do czasu pykam sobie jako gracz w rozgrywkach prowadzonych przez Buzza. Jakiś czas temu skończyliśmy Honor i Krew Wicka, teraz planujemy ruszyć z Psami w Winnicy.

No i to by było na tyle w temacie planów, a teraz – do boju!

6 komentarzy:

  1. Honor i krew, Psy w winnicy - to coś zupełnie innego od OD&D czy Warhammera. Bardzo jestem ciekaw Twoich wrażeń z tych gier. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O H&K mogę się wypowiedzieć już: na poziomie koncepcji i feel gry - bardzo dobre. Na poziomie praktycznego stosowania mechaniki - dziurawe jak sito. Wymaga odpowiednio aktywnej ekipy, która złapie flow rozgrywki (mieliśmy taką). Konwencja jest na tyle zamknięta, że jak dla mnie wyczerpała się po bodaj 5, czy 6 sesjach.

      A o DitV wypowiem się, jak już zaczniemy:)

      Usuń
  2. Twój rozmach robi wrażenie. Mogę tylko pozazdrościć. Zaskakujące, z jaką łatwością pozyskujesz nowych graczy i tworzysz coraz to nowe ekipy. Przynajmniej części tego sukcesu upatruję w ognisku RPG, którym jest bez wątpienia Hipisówka, a Michał dał się poznać jako wybitny organizator. Ja we Wrocławiu nie mogę znaleźć żadnych chętnych, ale też nie mamy takich przodowników, a i ja na własną rękę nie szukałem zbyt energicznie. Powrót starej ekipy, mimo cierpkich słów, też jest jakimś osiągnięciem (u mnie parę osób spaliło mosty, część się rozpierzchła po kraju, poświęciła innym aktywnościom itd.).

    Czekam na podsumowanie wikingów; mam też nadzieję, że będziesz dzielił się przemyśleniami z nowych kampanij. Tak jak gadaliśmy, nie ma co odtwarzać oldskula, którego nigdy nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z nowymi graczami sprawa nie zawsze była taka prosta. Ale jak trafnie zauważasz - trzeba było pieczołowicie wydreptywać ścieżki na Hiperpegach. Chociaż prawda jest też taka, że z przedstawionych powyżej ekip dwie załatwił Michał (Lemuryjska, składająca się z jego dawnych graczy wzmocnionych częścią mojej ekipy odedekowej oraz ostatnia, w której on prowadzi), jedna zbiera się sama na Hiperpegach (znowu - Michał organizuje event), jedna to starzy kumple, którzy postanowili sami mnie namówić do gry (widujemy się wszak przy innych okazjach) i w końcu jedna powstała po Coperniconie 2017, na którym Żuk i Kalinoś podeszli do mnie po prelce - znowu mała zasługa moja, za to po raz kolejny zasługa Michała, który mnie wówczas namówił na konwent. Jak wynika z powyższego - całkiem prawdopodobne, że gdyby nie Michał Mistrz Organizator, to bym siedział w piwnicy tylko ze starą ekipą :D

      Usuń
    2. Rumienię się teraz, a nie lubię tego :)

      Jednym z podstawowych celów HipeRPeGa jest zapoznawanie graczy (i MG, choć wszyscy jesteśmy graczami), testowanie się wzajemne i tworzenie ekip. Cieszę się, że event sprawdza się w tym zakresie.

      Usuń