Jak zapewne stali
czytelnicy zauważyli – blog od dłuższego czasu zwolnił. Teksty pojawiają się
rzadko i nieregularnie. Nie należy się jednak tym martwić, bo o ile przyczyn
takiego stanu rzeczy jest wiele, to najważniejszą z nich jest klęska urodzaju,
która dotknęła moje erpegowe życie.
Ostatnimi czasy pojawiło
się sporo związanych z grami tematów, które znacząco angażują mnie czasowo.
Część z nich jest ciekawa i będę do nich wracał na tych łamach, część to
erpegowe bread & butter, które nie wzbudza szczególnych refleksji, więc nie
będę z tego robił specjalnej hecy, zwłaszcza, że nie mam czasu ani chęci na
opisywanie na blogasku wszystkiego jak leci.
Przechodząc zatem do
rzeczy:
1. Jutro startujemy z
nową kampanią OD&D/CM. Tym razem podchodzę do tematu jeszcze inaczej, nie
będzie rekonstrukcji, trzymania się litery świętych tekstów i łowienia znaczeń
z każdego przecinka, który św. Garry postawił nieprzypadkowo tam, a nie gdzie
indziej. Postaram się wykonać coś w stylu meta-symulacji, czyli spróbuję rozwinąć
grę jakbym podchodził do niej na świeżo, bez trzymania się jakichś sztucznie
narzuconych współcześnie zasad
retrogamingu. Pozostawię na razie taki enigmatyczny opis, zobaczymy co
wyjdzie w praktyce, nie należy jednak spodziewać się rewolucji, raczej ewolucji.
Dodatkowo – udało mi się
poszerzyć grono graczy i graczek, mam nadzieję utrzymać w tej kampanii skład
5-6 osób (nie licząc mnie).
Raporty będą się
ukazywały z pewną regularnością, podejrzewam jednak, że raczej nie po każdej
pojedynczej sesji.
2. Od kilku tygodni z
ekipą znaną z Upadku
Lemurii ogrywamy Forbidden Lands. Jesteśmy po trzech sesjach, będzie z tego
jakiś raport, prędzej czy później. Gra się fajnie, ale to zupełnie inne
doświadczenie, bo staram się grać dokładnie w tę grę, nie żadne na mechanice, czy na motywach.
3. Począwszy od września
na Hiperpegach
ogrywam OD&D w wersji bardzo klasycznej (choć nie bez zmian) prowadząc
moduł nazwany przeze mnie Wikingowie
(skojarzenia z Gotami Roberda jak najbardziej uzasadnione).
Jest to zabawne i wydaje się być w końcu odnalezioną formułą na skuteczne
pokazywanie OD&D losowym graczom na publicznych eventach. Kiedy skończę
(planuję poprowadzić ostatnią sesję w styczniu), opublikuję moduł z
komentarzem.
4. Ku memu zaskoczeniu
odezwała się do mnie stara ekipa znana czytelniczkom z Chaosu
w Nowym Świecie i Dzieci
Wittgendorfu oraz warhammerowej
kampanii u Franza. Tak naprawdę to chłopaków skrzyknął jeden z nawet
starszych graczy, który nie brał udziału w tych kampaniach, ale z którym
graliśmy kiedyś dawno temu w Shadowruna i Dzikie Pola (a prywatnie mój kolega,
z którym kontaktujemy się pozaerpegowo). Swego czasu mocno krytykowałem ich
stosunek do proponowanych przeze mnie rozgrywek, ale cóż, czasy się zmieniły –
ja swoje erpegowe plany realizuję sam, nie muszę ich już wtłaczać w żadne chore
pomysły jak sandboksy i retrogaming. Mogę więc im poprowadzić raz na miesiąc –
dwa tak jak dawniej, czyli kampanię z
wątkiem przewodnim, chociaż oczywiście nastawioną mocno na improwizację i
realizację pomysłów graczy. A to wszystko w arcymainstreamie, czyli piątych
dedeczkach (zobaczymy jak banda mechanicznych abnegatów poradzi sobie z mocno
gamistyczną grą, wróżę długie trwanie na niskich poziomach). O tej kampanii
raczej nie będę pisał, będziemy sobie grać po cichu w piwnicy i cieszyć się
spotkaniem towarzyskim na równi z rozgrywką.
5. Od czasu do czasu
pykam sobie jako gracz w rozgrywkach prowadzonych przez Buzza. Jakiś czas temu
skończyliśmy Honor i Krew Wicka, teraz planujemy ruszyć z Psami w Winnicy.
No i to by było na tyle w
temacie planów, a teraz – do boju!
Honor i krew, Psy w winnicy - to coś zupełnie innego od OD&D czy Warhammera. Bardzo jestem ciekaw Twoich wrażeń z tych gier. :)
OdpowiedzUsuńO H&K mogę się wypowiedzieć już: na poziomie koncepcji i feel gry - bardzo dobre. Na poziomie praktycznego stosowania mechaniki - dziurawe jak sito. Wymaga odpowiednio aktywnej ekipy, która złapie flow rozgrywki (mieliśmy taką). Konwencja jest na tyle zamknięta, że jak dla mnie wyczerpała się po bodaj 5, czy 6 sesjach.
UsuńA o DitV wypowiem się, jak już zaczniemy:)
Grunt że poszerzasz horyzonty! :)
OdpowiedzUsuńTwój rozmach robi wrażenie. Mogę tylko pozazdrościć. Zaskakujące, z jaką łatwością pozyskujesz nowych graczy i tworzysz coraz to nowe ekipy. Przynajmniej części tego sukcesu upatruję w ognisku RPG, którym jest bez wątpienia Hipisówka, a Michał dał się poznać jako wybitny organizator. Ja we Wrocławiu nie mogę znaleźć żadnych chętnych, ale też nie mamy takich przodowników, a i ja na własną rękę nie szukałem zbyt energicznie. Powrót starej ekipy, mimo cierpkich słów, też jest jakimś osiągnięciem (u mnie parę osób spaliło mosty, część się rozpierzchła po kraju, poświęciła innym aktywnościom itd.).
OdpowiedzUsuńCzekam na podsumowanie wikingów; mam też nadzieję, że będziesz dzielił się przemyśleniami z nowych kampanij. Tak jak gadaliśmy, nie ma co odtwarzać oldskula, którego nigdy nie było.
Z nowymi graczami sprawa nie zawsze była taka prosta. Ale jak trafnie zauważasz - trzeba było pieczołowicie wydreptywać ścieżki na Hiperpegach. Chociaż prawda jest też taka, że z przedstawionych powyżej ekip dwie załatwił Michał (Lemuryjska, składająca się z jego dawnych graczy wzmocnionych częścią mojej ekipy odedekowej oraz ostatnia, w której on prowadzi), jedna zbiera się sama na Hiperpegach (znowu - Michał organizuje event), jedna to starzy kumple, którzy postanowili sami mnie namówić do gry (widujemy się wszak przy innych okazjach) i w końcu jedna powstała po Coperniconie 2017, na którym Żuk i Kalinoś podeszli do mnie po prelce - znowu mała zasługa moja, za to po raz kolejny zasługa Michała, który mnie wówczas namówił na konwent. Jak wynika z powyższego - całkiem prawdopodobne, że gdyby nie Michał Mistrz Organizator, to bym siedział w piwnicy tylko ze starą ekipą :D
UsuńRumienię się teraz, a nie lubię tego :)
UsuńJednym z podstawowych celów HipeRPeGa jest zapoznawanie graczy (i MG, choć wszyscy jesteśmy graczami), testowanie się wzajemne i tworzenie ekip. Cieszę się, że event sprawdza się w tym zakresie.