Jak już wspominałem parokrotnie, okres pandemii nie służy temu, żebym był w stanie produkować wiele tekstów na bloga. Zamiast nowości proponuję więc wycieczkę do przeszłości – niby nieodległej, ale jak się okazuje z perspektywy – nasz świat zmienił się bardzo mocno w ciągu roku 2020. Sięgamy więc do prostszych czasów, kiedy spotkanie się z żywymi osobami było najnaturalniejszą rzeczą na świecie. Czym żył wówczas świat? Przekonajmy się zaglądając do zapisków z mojego dyaryusza uwiecznionych na popularnym portalu społecznościowym.
Oprócz przypomnienia samych artefaktów, kraszę je również komentarzem. I jak to się często okazuje z perspektywy – ptak czasu niesie gorzki owoc.
Mój ulubiony blog dostarcza (a w zasadzie przypomina) kolejną porcję kontentu, tym razem z cyklu "prawda dziwniejsza od fikcji" zestaw kilku "autentycznych" historii (tj. takich, które ktoś autentycznie opowiedział, niekoniecznie opisujących prawdziwe fakty) do wykorzystania we współczesnych settingach, ale ciągle pozostających w klimacie eksploracji podziemi.
Mój ulubiony blog to oczywiście From The Sorcerers
Skull, tym razem zwracałem uwagę na ten
wpis.
Tunnels & Trolls to obok Metamorphosis Alpha najbardziej głębokie spojrzenie w przeszłość RPG, jakiego do tej pory doświadczyliśmy po polsku. Gra nie zdobyła szalonej popularności, ale znalazła swoją niszę, przy jej pomocy rozegraliśmy zeszłorocznego TROLLa, pierwszy polski turniej w starym stylu. Jeśli ktoś jeszcze chciałby sprawić sobie pedeefa (nakład papierowy wyczerpał się już dawno) to ma ostatnią okazję - z końcem tygodnia gra znika ze sklepu ze względu na wygaśnięcie licencji. K6 trolli - dziękujemy i mamy nadzieję, że to nie było ostatnie słowo!
Od tego czaru k6 trolli nie wydało żadnej gry, ale
myślę, że jedynie kwestią czasu jest, kiedy ujrzymy kolejny wyciągnięty z
grobowca system. Kwestią czasu oczywiście w skali całej historii hobby, zatem
myślmy bardziej w perspektywie dekad niż pojedynczych lat.
Weekend spędziłem na wyjeździe. W piątek w okolicach południa okazało się, że być może będę miał okazję w sobotę poprowadzić erpega. Powstała konieczność opracowania czegoś na szybko i wtłoczenia tego pomysłu w wąskie ramy walizki.
Odpowiedź na pytanie jaki system wybrać była banalna - stworzone do takich sytuacji jest polskie wydanie Swords & Wizardry w wersji kieszonkowej przygotowanej przez Janusza (na zdjęciu marker dla ukazania jak poręczna do książka). Żeby jeszcze ułatwić wykorzystanie w terenie, Janusz dołożył na koniec kilka planów lochów - wszystko mamy w jednym miejscu, więc oszczędzamy przestrzeń ładunkową.
Odpaliłem Hexographera, wygenerowałem losową mapę, w 5 minut ją doszlifowałem i już mieliśmy w miarę bezludny setting z kilkoma ośrodkami cywilizacji we wschodniej części mapy. Nazwy krain można w 3 minuty wybrać z mniej znanych krajów historycznych (Septymania, Bernicja, Asturia), podobnie jak imiona NPCów.
A co z "fabułą"? Jeden z uczestników wyjazdu zapowiedział, że weźmie planszową Magię i Miecz, więc postanowiłem to wykorzystać: zamiast kminić nad tabelami, wziąć karty przygód z MiMa i improwizować zdarzenia na ich podstawie. Jako bazę dałbym pretekstową historię o zagubieniu w Dziczy ("zostaliście schwytani przez łowców niewolników, w nocy ktoś napadł obóz, wszyscy zginęli, wam udało się uciec").
Ostatecznie gra się nie odbyła, ale sam byłem zaskoczony jak szybko udało mi się wszystko ogarnąć, co więcej - polubić ten pretekstowy świat i zacząć cieszyć się na myśl o przygodach, które mogą mieć w nim miejsce.
Od tego czasu stworzyłem jeszcze kilka innych
settingów, a proces tworzenia takiego tworu na kolanie opisałem
na blogu.
Na blogu Secrets of Blackmoor - A Dungeons & Dragons Documentary pojawiła się bardzo ciekawa analiza zasad OD&D, w szczególności znaczenia atrybutów postaci.
Do tego spekulacje na temat zaginionej mechaniki rzutu obronnego na atrybut pochodzącej prawdopodobnie jeszcze z czasów kampanii napoleońskiej Arnesona.
Do tekstu zakradła się jedna mała nieścisłość: szansa trafienia dla Fighting-Men wzrasta o +2 co 3 poziomy, a nie o 1.
Mowa o tym
tekście. Nieścisłość, o której wspomniałem została
niezwłocznie poprawiona.
Znany jest wpływ, jaki Jack Vance miał na kształtowanie się dedeków, ale czy ktoś badał wpływ odwrotny? Jak widać Skalrad to jakby klasa ze starego D&D, wystarczy zabić paru przeciwników, et voila, awansujemy na kolejny poziom ze swoistym tytułem.
(fragment "Lyonesse", powieści wydanej w 1983, a więc już kawałek po premierze D&D)
A na marginesie -
Nilfgaard jest wzorowany na vanciańskich Skalradach jak na niczym innym, change
my mind.
W swoim ostatnim wpisie o Harn World Ifryt wspomniał o Beyond the Wall, co sprawiło, że sięgnąłem na wirtualną półkę aby odświeżyć sobie ową low-fantasy mutację D&D, w której gramy młodymi mieszkańcami zagubionej w niebezpiecznych lasach wioski. Ciąg skojarzeń poniósł mnie jeszcze dalej i doprowadził do wspaniałego radzieckiego filmu animowanego Перевал (Przełęcz) z 1988, który opowiada z grubsza właśnie o typowo erpegowej wyprawie nastolatków na drugą stronę łańcucha górskiego w poszukiwaniu pewnego zaginionego statku. Polecam, szczególnie miłośnikom psychodelicji.
Film nadal można obejrzeć na youtube, o tutaj. I nadal
go polecam. A może nawet jeszcze bardziej po rozegraniu kampanii Awanturników
z Czarnego Wybrzeża.
W owym czasie nie mogłem oczywiście wiedzieć, że
BtW zostanie wydane po polsku. Zbiórka społecznościowa zakończyła się sukcesem,
wspomniany wyżej Ifryt na swoim blogu publikuje raporty z rozgrywanej w tym
systemie kampanii, jednak ja nie dorzuciłem się do zrzuty, bardzo zawiedziony
jakością polskich wydań czekam aż będę mógł zobaczyć gotowy produkt.
Oto najnowszy nabytek w mojej kolekcji - Mutant Crawl Classics od Goodman Games. System bazujący na tych samych założeniach, co inny flagowy produkt GG, czyli Dungeon Crawl Classics - w żadnym wypadku nie nazwałbym tego grą retro od strony mechanicznej (to coś bardziej na zasadzie "pierwsza edycja AD&D spotyka d20"), ale ma ona zdecydowanie oldskulowy feel i ideę stojącą za całym projektem, nie bez kozery wstęp do podręcznika napisał James M. Ward, autor Metamorphosis Alpha (1976) i Gamma World (1978), z których MCC czerpie pełnymi garściami.
Do tego wszystkiego dostajemy genialnie psychodeliczne grafiki zdobiące książkę, które idealnie oddają dziwaczny klimat post-apokaliptycznego science-fantasy, przywodzącego na myśli segment Taarna z filmu Heavy Metal.
Stosik wstydu, czyli gier, które kupiłem, by w nie zagrać, a jak do tej pory jeszcze mi się to nie udało, mam całkiem pokaźny, ale jak na razie MCC ląduje na samej górze - mechanika mechaniką, ale klimat tego podręcznika dopadł mnie od razu.
No i jak widać po prawie dwóch latach – nie
zagrałem w MCC ani razu. I nie zapowiada się na to, żebym zagrał. Głód na takie
klimaty zaspokoiła kampania Czanego Krzyża. Książka czeka więc na lepsze czasy.
Które, szczerze mówiąc – wątpię, czy nadejdą.
Secrets of Blackmoor - A
Dungeons & Dragons Documentary przebija się do coraz bardziej
mainstreamowych mediów. Na stronie Kotaku pojawił się bardzo obszerny tekst
będący przybliżeniem tego, co można znaleźć w filmie i oddaniem sprawiedliwości
prawdziwym twórcom role playing games. Oraz uzupełnieniem materiału - tekst
opiera się w dużej części na wspomnieniach Roba Kuntza, które siłą rzeczy nie
mogły zostać tak dokładnie przytoczone w filmie, gdzie musiały walczyć o czas
antenowy z wypowiedziami masy innych osób.
Publikacja zbiega się w czasie z udostępnieniem (w końcu!) ostatecznej wersji filmu (mam nadzieję, że DVD będą już wkrótce pakowane i wysyłane, chętnie obejrzę po raz drugi).
Wzmiankowany tekst znajduje się tutaj. Ponurym żartem jest, że do dziś nie dostałem swojego DVD. Płyty zostały wysłane
w marcu 2020, ale wirusowe perturbacje sprawiły, że losowa grupa adresatów
otrzymała swe paczki. Ja wśród nich się nie znalazłem, czekam więc teraz na
paczkę z modułem Tonisborg Castle, do którego mam dostać płyty. Oby się udało,
moduł jest już podobno w druku.
Wrzesień to od kilku lat tradycyjnie okres przygotowań. Przygotowań w skali mniejszej (o tych innym razem) i większej. Przede wszystkim do kolejnej edycji Coperniconu, na której oczywiście się pojawię i równie oczywiście zapraszam do udziału. To już w następny weekend!
Podobnie jak w zeszłym roku szczególnie zapraszam do wzięcia udziału w drugiej edycji TROLLa, czyli Turniej Rekonesansu Omszałych Lochów i Labiryntów 2019. Zabawa będzie miała większy rozmach niż rok temu (zobaczcie sobie w programie ile mamy sesji i kto je będzie sędziował!), zagramy przy użyciu doskonale nadającej się do eksploracji lochów mechaniki Basic Dungeons & Dragons w edycji Toma Moldvaya, przygotowaliśmy jeszcze więcej pułapek i niebezpieczeństw (nie sądzę, by tym razem udało się uniknąć przynajmniej jednego TPK). Gramy w sobotę, zbieramy się w okolicach 1330 (śledźcie stronę wydarzenia, tam będą pojawiać się aktualne informacje). Jest tylko jeden etap, więc można wpaść, zagrać fajną sesję i jeszcze pobawić się w zbieranie punktów.
Poza tym, będę się wymądrzał w piątkowy wieczór na temat Original Dungeons & Dragons jako funkcjonalnej gry. Coś tam pograłem sobie w tego erpeżka, więc jakieś przemyślenia mam. Spróbuję do tego podejść tak, jakbym prezentował współczesny system. Będzie to zresztą stanowiło otwarcie bloku prelekcyjnego w Sali RPG 4 - spotykamy się tam w piątek o 1800.
Warto zostać w tej samej sali po moim wątpliwej jakości występie, żeby posłuchać najpierw Oela opowiadającego o kampaniach "w stylu West Marches" a potem Kalinosia opowiadającego o retrogamingu z perspektywy gracza - na temat starych gier ciągle wymądrzają się tylko prowadzący, zachęcam więc do posłuchania jak to wygląda z drugiej strony stołu. Kalinoś wie co mówi, doświadczenie graczona zdobywał m.in. w mojej kampanii Bursztynowego Szczytu (nieumarły Micheasz w pierwszym sezonie, Algolianin-komunista Marksimos w sezonie drugim). A w niedzielę o 1100 w tej samej sali Robert przeprowadzi w swoim stylu (czyli z wchodzeniem w szczegóły) analizę mechaniki walki w kilku starych systemach. Też polecam.
Oprócz tego przewidziane jest całe mnóstwo innych atrakcji, zerknijcie w program i popatrzcie samodzielnie. Copernicon najgorzej, pół weekendu zajebane dobrym programem (drugie pół zostaje na afterparty i sen): https://szim.copernicon.pl/index.php?go2=program
Do zobaczenia za tydzień
w Toruniu!
TROLL 2019 udał się nadzwyczajnie, o czym pisałem potem w pełnoprawnej noci na blogu. Gorzki owoc niesiony przez ptaka czasu jest taki, że w roku 2020 Coper się nie odbył, podobnie jak większość tradycyjnych konwentów, nic nie zapowiada również tego, żeby miał się udać w roku obecnym. Mam nieśmiałą nadzieję, że jednak Copernicon 2022 będzie mógł się już odbyć, a do tego czasu nieszczęsny covid zluzuje nelsona, którego założył na świat. Mam też cichą nadzieję, że TROLL powróci pomimo tego ile pracy wymaga ta inicjatywa.
Silva rerum. Zaiste! Jestem coraz większym fanem tej serii. Śledzę tego bloga od dość dawna, fanpejdża chyba od początku, a i tak zawsze znajdę tu coś, czego jeszcze nie czytałem (albo nie pamiętam, bo może przejrzałem w pośpiechu albo wcale?).
OdpowiedzUsuńNo nic. Nic szczególnego nie mam do dodania, poza tym małym świadectwem, że czytanie sprawiło mi nie lada przyjemność i że wywołało szereg przesympatycznych wspomnień. Nie obrażę się, jeśli kiedyś zobaczę ciąg dalszy. :)
Dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że znajdujesz radość w tym quasi-pamiętniku. Aktualnie mam trochę dość formatu długich i przygotowywanych pieczołowicie notek, za to czuję jakąś nieokreśloną sympatię do takich strzępków myśli. Może to wynika z tego, że coraz mniej poważnie traktuję to nasze hobby.
UsuńA, no i kontynuacja na pewno będzie!
Usuń