Diefenbach

Diefenbach

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Poezja Rufusa Goodpipe'a

W ramach uzupełnienia sprawozdania z poprzedniej sesji – co ważniejsze chwile przygody we fraszkach Rufusa (pisownia oryginalna).

Laudacja na cześć Szpadla Stefana

Szpadlu mój,
Ty zawsze przy mnie stój,
Rano, wieczór, późną porą,
Bądź mi zawsze mą podporą,

I gdy w pracy ciężko grzebię,
I gdy jestem gdzieś w potrzebie,
Bądź ratunkiem, bądź pomocą,
By zajebać wroga z mocą,

(Szpadel - ludź też, ma słabości,
lubi czasem przyrżnąć w kości,
I wykopać starowinkę,
Aby zdobyć srebrną spinkę)

Dziś przysięgam w wielkim pędzie,
Że stylisko lśnić się będzie,
Nie zostawię Cię na słocie,
Po skończonej już robocie.


*** (Fraszka na złodziejskie przygody Johanna Złodzieja)

Johan złodziej, przechuj wielki,
chciał podwędzić dwa serdelki,
Baba goni go ze szmatą,
by mu w ryja sprzedać za to,
Ale Konrad w sukurs idzie,
by ratować druha w bidzie,
Stefan z kryzlem ubaw mają,
skórkę chleba zajadają,
Mistrz Gry morał taki rzuca,
nabierając dymu w płuca:
Z ogrem lepiej tłuc się z bliska,
niż z babsztylem z targowiska!


*** (Fraszka na Przewagi i Zawady Upadłego Akolity)

Dietmar to zuch co się zowie,
każdy w Świecie Ci to powie,
I do bitki i do picia,
namiętności jego życia.

Lecz ostatnio mówiąc skrycie,
mózg odjęło Akolicie,
Bo do bitki przyjaciela,
ciężką rękę ma cholera,
Ale gdy jest bitka w lesie,
Zwierzoludzi szlag nam niesie,
No to Dietmar rachu ciachu,
blisko jest wiecznego piachu.
Na myśl przyjdzie Akolicie,
że w opałach jego życie.
Lecz ratunek nadlatuje,
bo kryzelek nie pudłuje.

A więc pomyśl dzielny zuchu,
czy uderzać warto druhów!!!



Ostatnia z fraszek dokumentuje jeden z epizodów imprezy wśród górników w Czarnych Szczytach, kiedy to podchmielony Dietmar nie strzymał i przyrżnął z liścia naigrywającemu się z niego Rufusowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz