Diefenbach

Diefenbach

środa, 28 stycznia 2015

Ekonomia Neverlandu albo Kto jest kapitalistą w Starym Świecie?

Zbrojownia Starego Świata to niesławny dodatek do drugiej edycji Warhammera. Niesławny głównie dlatego, że obecnie jest trudno dostępny i osiąga zawrotne ceny na serwisach aukcyjnych (mówimy o polskiej wersji). Jego niesława bierze się też z treści, które pomimo zapowiedzi nie odpowiadają na kilka ważnych pytań, w tym na najważniejsze – jak faktycznie wygląda ekonomia Starego Świata. Nie mam zamiaru pisać w tym miejscu pełnowymiarowej recenzji, ale skupię się na dwóch interesujących szczegółach.

1. W odniesieniu do tego dodatku często padał zarzut, że nie pokazuje jak działa gospodarka Imperium. Jest to prawda, bo poza generycznymi bzdurami (górnicy wydobywają kopaliny, które rzemieślnicy przerabiają na towary sprzedawane potem przez kupców) nie dowiadujemy się najważniejszego, czyli kto jest właścicielem środków produkcji. Spójrzmy na ramkę ze strony 92:

Czego się z niej dowiadujemy? (1) Są chłopi, którzy dzierżawią ziemię od szlachty (2) większość dzierżawców to jednak mieszkańcy miast. Co z tego wynika? Wynika, że nie wiemy jak wygląda sprawa z własnością większości ziemi uprawnej. Część jest własnością szlachty i jest dzierżawiona chłopom, ale skoro większość ziemi dzierżawi się w miastach, to liczba chłopów gospodarujących w ten sposób jest bardzo niska, czy wręcz pomijalna. Czyli – co robią pozostali chłopi? Odrabiają pańszczyznę? Mają swoją ziemię? Są wolni, niewolni? Ciul znajet.

2. Przyjrzyjmy się trochę cenom. O ile do cen w podręczniku podstawowym można mieć pewne zastrzeżenia, ale ogólnie są one sensowne i tworzą w miarę spójny system (powiedzmy…), o tyle niektóre pozycje ze Zbrojowni Starego Świata są wyciągnięte ze środka dupy. Chodzi o ceny produktów i półproduktów spożywczych (s. 117 Zbrojowni) – kilogram (inna sprawa – kto sprzedaje mąkę na kilogramy w realiach quasi-renesansowych) mąki żytniej kosztuje 36 szylingów. Czyli koronę i 16 szylingów. Mąkę sprzedaje się zwykle na worki, załóżmy, że jeden taki worek to 100 kg. Worek taki można sprzedać za 3600 szylingów, czyli 180 koron. To równowartość kosztu półzbroi płytowej. Bycie właścicielem młyna* to najlepsza fucha na świecie! Chociaż może nie – bo taki zawodnik musi najpierw mieć ziarno, a ile kosztuje kilogram żyta? 16 szylingów. Z kilograma ziarna otrzymujemy 0,6 kg mąki, więc aby uzyskać 1 kg mąki potrzebujemy 1 i 2/3 kg ziarna, co kosztuje nas (w zaokrągleniu) 27 szylingów. Czyli na kilogramie mąki zyskuje się 9 szylingów. Wydajność młyna wodnego lub wiatrowego wynosiła nie więcej niż 100 ton rocznie, w związku z czym rocznie produkujemy 60 ton mąki, na której po doliczeniu ceny ziarna zarabiamy 27.000 koron. Dwadzieścia siedem tysięcy karli franzy. Z jednego młyna. Trzeba odliczyć koszty, amortyzację młyna, personel (roczna pensja najlepszego robotnika to 26 zk – widzicie skalę?) itd., ale nawet jeśli – na tej samej stronie Zbrojowni znajduje się tabelka z przeciętnym rocznym dochodem. Arystokrata zaczyna się od 1.000 koron rocznie. A nasze obliczenia oparte są na tańszej mące żytniej. Na pszennej można zbić jeszcze większe kokosy.

Dalej na tej samej stronie: futro niedźwiedzia kosztuje 3 zk za sztukę. To równowartość kilograma mąki pszennej. Futro lwa (lwy żyją like, kilka tysięcy mil od Imperium) kosztuje 15 zk. Tyle co niecałe cztery kilo mąki. Co do ciula?

To ile musi kosztować chleb? Z kilograma mąki możemy zrobić 3 chleby (mocne uproszczenie, ale jakieś założenia trzeba przyjąć, to jest całkiem sensowne i przyjęte na korzyść autorów), zatem za 16 ss kupujemy kilo mąki żytniej i robimy 3 chleby. Musimy mieć inne składniki, piec, pracowników, piekarnię i parę innych rzeczy, więc wydaje się, że cena za jeden bochenek powinna wynosić jakieś 7-8 ss co najmniej. Zerknijmy to tabelki na stronie 121. Ile kosztuje bochenek chleba? 2 pensy. Czyli piekarz sprzedając chleb jest 5 ss 2 p w plecy na bochenku. Nie licząc kosztów innych niż mąka. Brawo Robert J. Schwalb! Nawet przy założeniu, że kupując hurtowo dostaje się jakąś zniżkę (a choćby i 50%!) to i tak nie ma to najmniejszego sensu.

Co z takim fantem zrobić? Ano naprostować niefrasobliwych autorów i policzyć w drugą stronę. Skoro z kilograma mąki uzyskujemy 3 chleby (w sumie sprzedajemy je za 6 p) to kilogram mąki nie może być droższy niż 5 pensów (maksymalna cena, przy której piekarz nie musi dokładać do interesu – znowu, przyjmując korzystne założenie, że inne koszty i zysk zmieszczą mu się w tym jednym pozostałym pensie). Ile zatem powinno kosztować ziarno? Szybka matematyka i dochodzimy do wniosku, że jakieś 2,(2) pensa za kilogram. Wracamy więc do obliczeń zarobków właściciela młyna: wytworzenie kilograma mąki kosztuje teraz 3,68 pensa. Czyli na kilogramie właściciel zarabia 1,32 p. 60 ton rocznie to zarobek 330 koron. Teraz odliczając pozostałe koszty dochodzimy do sensownych wniosków – z jednego młyna da się wyciągnąć jakieś kilkadziesiąt koron rocznie. Może ze sto. I teraz ma to sens.

To co przedstawiłem powyżej to nie jest jakaś skomplikowana ekonomia. Serio, jak to możliwe, że nikt nie zauważył takiego babola? Nie od dziś wiadomo, że Green Ronin ma problemy z matematyką (skaven jedzący dziennie tyle ile waży i skaczący na kilkanaście metrów – vide Dzieci Rogatego Szczura).


* początkowo chciałem napisać młynarz, ale – patrz punkt pierwszy – nie wiadomo kto jest właścicielem środka produkcji w postaci młyna.

6 komentarzy:

  1. Heh, ostatnio też przeliczałem dyliżans na podobnej zasadzie co Ty młynarza (konie, wyposażenie, dyliżans, pracownicy, myta, podatki, amortyzacja itd itp). Wyszedł równie opłacalny interes liczony w tysiącach koron rocznie, nawet przy założeniu jedynie 2 pasażerów na kurs (z 8-12 możliwych). Tak więc postacie graczy powinny zainwestować pierwszy zdobyty tysiąc w interes a później siedzieć i nic nie robić :-)

    Wszystko przez kosmiczną cenę przejazdu. Patrząc z innej strony, arystokrata raz na jakiś czas jak trochę po oszczędza może wybrać się z jednego dużego miasta do drugiego. Taki zonk.

    Znalazłem ostatnio fajny, wyczerpujący i niosący znamiona opartego na sensie i być może realiach 14 wieku cennik w Chivalry & Sorcery. Był ostatnio za free w http://rpg.drivethrustuff.com.

    Też
    http://medieval.ucdavis.edu/120D/Money.html
    i na tej podstawie
    http://tinybatman.com/add/library/medieval_price_comparison.htm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że jakby policzyć jeszcze parę innych rzeczy to wyszłyby inne kosmiczne interesy. Kiedyś będę miał czas i chęć to się pobawię.

      Dzięki za linki, szczególnie ten ostatni ciekawy. Pokonanemu wrogowi bardziej opłaca się zakosić płaszcz, niż miecz.

      Usuń
  2. Ha! Świetna notka.
    W większości systemów zupełnie olałbym sprawę (bohaterowie większości gier nie kupują chleba), jednak w Młotku jest kilka profesji, które są dość mocno osadzone w tej ekonomii Starego Świata - i to właśnie w skali mikro - w tym i jeśli idzie o ceny podstawowych dóbr. Chłop, mieszczanin, czeladnik, rzemieślnik, kupiec, karczmarz i tak dalej i tak dalej. Jeszcze więcej profesji o tą skalę mikro może się otrzeć - jeżeli tylko gracz będzie miał taką fantazję - przykładem jest wspomniany woźnica (faktycznie, ceny przejazdów też są niezłe), ale dochodzą też różni zarządcy, mytnicy, flisacy, majordomusowie, poborcy podatkowi i tak dalej i tak dalej. Ba! nawet postaci zupełnego dna - jakieś ciury obozowe, czy żebracy - dla nich ta ekonomia w skali mikro też może być istotna.
    Dzięki za notkę. Przeczytałem z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.
      W większości gier też nie za bardzo bym się przejmował, nawet by mi nie przyszło do głowy, żeby sprawdzać w zasadzie, ale: (1) jak słusznie zauważasz - warhammer jest nastawiony na dość dokładne zajmowanie się ekonomią w skali mikro (plus: bohaterowie nie wynoszą z każdych podziemi kufra złota, więc kupno chleba może okazać się kluczowe) oraz (2) ambicją systemu (w zasadzie to całej franszyzy) jest dokładne opisywanie świata - tylko że kończy się to na tym, że wiadomo jakiego koloru pas nosił krasnoludzki król Gotrek Krzywobrody 5.000 lat temu, ale nie wiadomo kto jest właścicielem ziemi uprawnej w Imperium.

      I tak na marginesie - kiedy prowadziłeś Śmierć na Reiku to tam był fragment, w którym gracze sprzedają ładunek jaki znaleźli na średniej wielkości łodzi i dostali za to jakieś ciężkie wiadro kabony - to też było niezbyt racjonalne ekonomicznie (ale by the book).

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o cennik do Warhammera to na anglojęzycznych forach najczęściej polecają ten:
      http://www.chumley.co.uk/wfrp/wfrppricelist.pdf
      może jak będziesz miał chwile zerkniesz i do niego i napiszesz co o nim myślisz ;)

      Usuń
    3. Ktoś podszedł do tematu bardzo poważnie. Trzeba by było dłuższej chwili, żeby nad tym przysiąść. Na razie korzystam z "historycznego" cennika, który wyżej podlinkował bohomaz. I działa.

      Usuń