Diefenbach

Diefenbach

czwartek, 10 kwietnia 2014

Dzieci Wittgendorfu odcinek 5 – Borem, lasem, podśpiewując sobie czasem.

Występują:
Johann (Pablo) – człowiek, żołnierz/przepatrywacz, ex-złodziej,
Konrad (Franz) – człowiek, żołnierz/przepatrywacz, ex-kanciarz,
Stefan (Reiner) – człowiek, żołnierz/przepatrywacz, ex-hiena cmentarna,
Dietmar (Tiamat) – człowiek, żołnierz/przepatrywacz, ex-upadły akolita Sigmara,
Rufus (Wiaderny) – niziołek, żołnierz/przepatrywacz, ex-rzemieślnik.

Czas: Pflugzeit 2521

Miejsce: Nachtdorf i okolice.

Miejsce kaźni. W centralnym punkcie kufel z dropsami, które odegrają decydującą rolę później.

Sesja upłynęła na łazęgowaniu po dzikich ostępach Ostermarku.

Dzikie ostępy Ostermarku.

Poprzednio skończyliśmy na tym, że gryf ciężko ranny odleciał i zostawił w spokoju (przynajmniej na razie) wioskę Rieneck. Ponieważ w ataku bestii zginęła cała rodzina Schmidtów, bohaterowie spodziewali się ciężkiej przeprawy z chłopami. Rozmowy podjął się Dietmar, który wyprzedzająco zaatakował chłopów mówiąc, że źle podali wielkość gryfa i w ogóle narazili oddział na niebezpieczeństwo. Sołtys się lekko zmieszał, ale zachował się względnie hardo. Ostatecznie na utarczce słownej się skończyło, drużyna została do następnego dnia i wyruszyła skoro świt.

Dyskutując jak powrócić do Fortu, bohaterowie doszli do wniosku, że z uwagi na kontuzję Johanna najlepiej będzie udać się do Mielau, tam ogarnąć transport rzeczny i drogą wodną dotrzeć do Osterwaldu lub Felbach (zależnie w którą stronę będzie wygodniej), a stamtąd spokojnie po równinach do Fortu.

Podróż do Mielau upłynęła w miarę spokojnie, jedynie przy jej końcu ktoś lub coś napędziło bohaterom stracha obserwując ich z ukrycia, a potem dając drapaka do lasu. Żeby przejść do miasta należało przeprawić się przez rzekę, która była w tym miejscu dość płytka. Niestety, dno było śliskie, a Stefan miał strasznego pecha (20 w teście zręczności), więc mieliśmy obowiązkową przy takich okazjach przymusową kąpiel.


Rufus Stefan przeprawia się przez rzekę.

Samo miasto, zamieszkałe przez traperów, leśników i innych ludzi lasu przywitało drużynę zadymioną i śmierdzącą karczmą, ciepłą kaszą z bobrzym sadłem i wódką. Miał też miejsce kolejny incydent między Konradem a Rufusem. Konrad chciał przekupić flisaka, żeby zostać w mieście dzień dłużej, a Rufus jako prawa ręka dowódcy postanowił go zatrzymać. Zaczęło się od rzutu bolasem, przeszło przez strzelanie z procy, a skończyło się na regularnej bijatyce. Tym razem Konrad był górą (ale oszukiwał na kościach i następną walkę z urzędu przegra).

Ostatecznie Dietmar załatwił rzeczną podwodę, ale flisak Hans płynął niestety w górę rzeki (wracał do Fellbach), więc i tak następnego dnia bohaterów czekała długa piesza wędrówka. Podróż mijała bez szczególnych przygód, bohaterowie za pomocą drągów pchali tratwę pod prąd rzeki Ihme. Normalnie wakacje.

Szczęście opuściło ich na bagnach – tratwa została zaatakowana przez wielkiego Bandwurma. Rufus popisywał się nieprawdopodobnymi akrobacjami, ale ostatecznie tylko dzięki dropsom (punktom szczęścia) uniknął pożarcia przez bestię. Szczęście sprzyjało bohaterom – Dietmar jednym strzałem z przyłożenia zdołał przepędzić bestię. Sigmar wie, co by się działo, jakby wielki robal przetrwał do następnej rundy. Ucierpiał jedynie Konrad, który wpadł do bagna i nałykał się zgniłej wody.

Bandwurm w pełnej krasie.

Dalsza podróż tego dnia była już spokojna, bohaterowie odpoczęli w Fellbach i ruszyli w drogę do Jessen. Szli przez trawiaste równiny wzdłuż linii lasu. No i z tego właśnie lasu w pewnym momencie nadleciały strzały. Dużo strzał. Drużyna padła na glebę i rozpoczęła się krótka wymiana ognia z, jak się później okazało, goblinami (chyba). Zieloni po stracie dwóch zawodników i podrzuceniu granatem stracili zapał do walki i dali drapaka. Bohaterowie lekko pobrali, Rufus dostał poważnego strzała w głowę. Ostatecznie do fortu w stanie nienaruszonym wrócił jedynie Stefan.

A co do Fortu, to już z daleka było widać, że coś się kroi. Na błoniach nad rzeką cała załoga stała w szykach i ćwiczyła walkę. Sierżanci krzyczeli i klęli, niezbyt wymyślne inwektywy latały nisko. Bohaterowie wkrótce dowiedzieli się skąd takie poruszenie.

Wojna.

Wielka armia Kurgan najechała Kislev, rozbiła carskie wojska wstępnym bojem i szybko posuwa się naprzód. Cesarz wysyła na pomoc Kislevitom swoje chorągwie, pomocy udzielają też Ostland i Talabekland. Na razie nie wiadomo co z tego będzie. Sierżant Snorri przypomina ostatnią inwazję Chaosu dowodzoną przez Areka Pazura Demona, która została zatrzymana pod Praag. Może nie ma czym się przejmować?

Chaos, Chaosem, ale coś w życiu robić trzeba. Drużyna do czasu wyleczenia hospitalizowanych Johanna i Rufusa miała pozostać w koszarach. Czas ten przepędzili zgodnie z indywidualnymi predyspozycjami. Czyli Dietmar ćwiczył młot wraz z Kosmą i Brennerem, Stefan ćwiczył strzelanie z kuszy (bo stwierdził, że z karabinem za dużo zachodu na patrolu, a połowa ładunków i tak idzie do kaduka przez wilgoć), zaś Konrad ćwiczył leżenie na wyrze z widokiem przez okno. Co ostatecznie się na nim zemściło, bo dostał 100 batów za bumelanctwo. A Dietmar dostał kolejne 50 za tolerowanie bumelanctwa w drużynie.

Dietmar dostał też dodatkowe 50 za jeszcze coś, bo ma w sumie 150, a Konrad też coś jeszcze zmalował, bo Rufus się śmiał, że mają po równo. Pamiętacie za co to było?

W każdym razie, bo wyleczeniu Johanna i Rufusa drużyna dostała kolejne zadanie – zbadać tajemnicze nocne spektakle typu „światło i dźwięk” odbywające się na wzgórzach na południowy zachód od Hochblassen. Nie mieszkając wyruszyli zatem o świcie następnego dnia. Obrali marszrutę na Fort XIII, po to, żeby później wzgórzami przejść do interesującego ich fragmentu lasu.


Fort XIII
Sesję zakończyliśmy na krótkim pobycie w Forcie XIII, gdzie drużyna odpoczywała i snuła plany na dalszą część patrolu, w szczególności zaś próbowała znaleźć odpowiedź na odwieczne pytanie: „jak zajebać nekromantę?”.

Uwagi:
1) relacja krótka, bo fabularnie za dużo się nie działo, za to mechanicznie – owszem;
2) dajcie feedback jak się wam podobało łazęgowanie po lasach i polach – zarówno pod względem mechanicznym, jak i jako sposób na spędzanie czasu na sesji;
3) powiedzcie też jak widzicie poziom trudności przeżycia w dziczy;
4) Konrad i Rufus – jak chcecie się prać, to będziemy to załatwiać szybko, na zasadzie zwycięzca bierze wszystko.
5) Johann – określ się, czy na akcję bierzesz kuszę, czy karabin.

Trasa pokonana przez Bohaterów





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz