Występują:
Johann (Pablo) –
człowiek, żołnierz/przepatrywacz, ex-złodziej,
Konrad (Franz) –
człowiek, żołnierz/przepatrywacz, ex-kanciarz,
Stefan (Reiner) –
człowiek, żołnierz/przepatrywacz, ex-hiena cmentarna,
Dietmar (Tiamat) –
człowiek, żołnierz/przepatrywacz, ex-upadły akolita Sigmara,
Rufus (Wiaderny) –
niziołek, żołnierz/przepatrywacz, ex-rzemieślnik.
Czas: Pflugzeit 2521
Miejsce: Nachtdorf i
okolice.
Sesja upłynęła na
łazęgowaniu po dzikich ostępach Ostermarku.
Poprzednio skończyliśmy
na tym, że gryf ciężko ranny odleciał i zostawił w spokoju (przynajmniej na
razie) wioskę Rieneck. Ponieważ w ataku bestii zginęła cała rodzina Schmidtów,
bohaterowie spodziewali się ciężkiej przeprawy z chłopami. Rozmowy podjął się Dietmar,
który wyprzedzająco zaatakował chłopów mówiąc, że źle podali wielkość gryfa i w
ogóle narazili oddział na niebezpieczeństwo. Sołtys się lekko zmieszał, ale
zachował się względnie hardo. Ostatecznie na utarczce słownej się skończyło,
drużyna została do następnego dnia i wyruszyła skoro świt.
Dyskutując jak powrócić
do Fortu, bohaterowie doszli do wniosku, że z uwagi na kontuzję Johanna
najlepiej będzie udać się do Mielau, tam ogarnąć transport rzeczny i drogą
wodną dotrzeć do Osterwaldu lub Felbach (zależnie w którą stronę będzie
wygodniej), a stamtąd spokojnie po równinach do Fortu.
Podróż do Mielau
upłynęła w miarę spokojnie, jedynie przy jej końcu ktoś lub coś napędziło
bohaterom stracha obserwując ich z ukrycia, a potem dając drapaka do lasu. Żeby
przejść do miasta należało przeprawić się przez rzekę, która była w tym miejscu
dość płytka. Niestety, dno było śliskie, a Stefan miał strasznego pecha (20 w
teście zręczności), więc mieliśmy obowiązkową przy takich okazjach przymusową
kąpiel.
Samo miasto, zamieszkałe przez traperów, leśników i innych ludzi lasu przywitało drużynę zadymioną i śmierdzącą karczmą, ciepłą kaszą z bobrzym sadłem i wódką. Miał też miejsce kolejny incydent między Konradem a Rufusem. Konrad chciał przekupić flisaka, żeby zostać w mieście dzień dłużej, a Rufus jako prawa ręka dowódcy postanowił go zatrzymać. Zaczęło się od rzutu bolasem, przeszło przez strzelanie z procy, a skończyło się na regularnej bijatyce. Tym razem Konrad był górą (ale oszukiwał na kościach i następną walkę z urzędu przegra).
Samo miasto, zamieszkałe przez traperów, leśników i innych ludzi lasu przywitało drużynę zadymioną i śmierdzącą karczmą, ciepłą kaszą z bobrzym sadłem i wódką. Miał też miejsce kolejny incydent między Konradem a Rufusem. Konrad chciał przekupić flisaka, żeby zostać w mieście dzień dłużej, a Rufus jako prawa ręka dowódcy postanowił go zatrzymać. Zaczęło się od rzutu bolasem, przeszło przez strzelanie z procy, a skończyło się na regularnej bijatyce. Tym razem Konrad był górą (ale oszukiwał na kościach i następną walkę z urzędu przegra).
Ostatecznie Dietmar
załatwił rzeczną podwodę, ale flisak Hans płynął niestety w górę rzeki (wracał
do Fellbach), więc i tak następnego dnia bohaterów czekała długa piesza
wędrówka. Podróż mijała bez szczególnych przygód, bohaterowie za pomocą drągów
pchali tratwę pod prąd rzeki Ihme. Normalnie wakacje.
Szczęście opuściło ich
na bagnach – tratwa została zaatakowana przez wielkiego Bandwurma. Rufus
popisywał się nieprawdopodobnymi akrobacjami, ale ostatecznie tylko dzięki
dropsom (punktom szczęścia) uniknął pożarcia przez bestię. Szczęście sprzyjało
bohaterom – Dietmar jednym strzałem z przyłożenia zdołał przepędzić bestię. Sigmar
wie, co by się działo, jakby wielki robal przetrwał do następnej rundy.
Ucierpiał jedynie Konrad, który wpadł do bagna i nałykał się zgniłej wody.
Dalsza podróż tego dnia
była już spokojna, bohaterowie odpoczęli w Fellbach i ruszyli w drogę do
Jessen. Szli przez trawiaste równiny wzdłuż linii lasu. No i z tego właśnie
lasu w pewnym momencie nadleciały strzały. Dużo strzał. Drużyna padła na glebę
i rozpoczęła się krótka wymiana ognia z, jak się później okazało, goblinami
(chyba). Zieloni po stracie dwóch zawodników i podrzuceniu granatem stracili
zapał do walki i dali drapaka. Bohaterowie lekko pobrali, Rufus dostał
poważnego strzała w głowę. Ostatecznie do fortu w stanie nienaruszonym wrócił
jedynie Stefan.
A co do Fortu, to już z
daleka było widać, że coś się kroi. Na błoniach nad rzeką cała załoga stała w
szykach i ćwiczyła walkę. Sierżanci krzyczeli i klęli, niezbyt wymyślne
inwektywy latały nisko. Bohaterowie wkrótce dowiedzieli się skąd takie
poruszenie.
Wojna.
Wielka armia Kurgan
najechała Kislev, rozbiła carskie wojska wstępnym bojem i szybko posuwa się
naprzód. Cesarz wysyła na pomoc Kislevitom swoje chorągwie, pomocy udzielają
też Ostland i Talabekland. Na razie nie wiadomo co z tego będzie. Sierżant
Snorri przypomina ostatnią inwazję Chaosu dowodzoną przez Areka Pazura Demona,
która została zatrzymana pod Praag. Może nie ma czym się przejmować?
Chaos, Chaosem, ale coś
w życiu robić trzeba. Drużyna do czasu wyleczenia hospitalizowanych Johanna i
Rufusa miała pozostać w koszarach. Czas ten przepędzili zgodnie z
indywidualnymi predyspozycjami. Czyli Dietmar ćwiczył młot wraz z Kosmą i
Brennerem, Stefan ćwiczył strzelanie z kuszy (bo stwierdził, że z karabinem za
dużo zachodu na patrolu, a połowa ładunków i tak idzie do kaduka przez wilgoć),
zaś Konrad ćwiczył leżenie na wyrze z widokiem przez okno. Co ostatecznie się
na nim zemściło, bo dostał 100 batów za bumelanctwo. A Dietmar dostał kolejne
50 za tolerowanie bumelanctwa w drużynie.
Dietmar
dostał też dodatkowe 50 za jeszcze coś, bo ma w sumie 150, a Konrad też coś
jeszcze zmalował, bo Rufus się śmiał, że mają po równo. Pamiętacie za co to
było?
W każdym razie, bo
wyleczeniu Johanna i Rufusa drużyna dostała kolejne zadanie – zbadać tajemnicze
nocne spektakle typu „światło i dźwięk” odbywające się na wzgórzach na południowy
zachód od Hochblassen. Nie mieszkając wyruszyli zatem o świcie następnego dnia.
Obrali marszrutę na Fort XIII, po to, żeby później wzgórzami przejść do
interesującego ich fragmentu lasu.
Sesję zakończyliśmy na
krótkim pobycie w Forcie XIII, gdzie drużyna odpoczywała i snuła plany na
dalszą część patrolu, w szczególności zaś próbowała znaleźć odpowiedź na
odwieczne pytanie: „jak zajebać nekromantę?”.
Uwagi:
Fort XIII |
Uwagi:
1)
relacja krótka, bo fabularnie za dużo się nie działo, za to mechanicznie –
owszem;
2)
dajcie feedback jak się wam podobało łazęgowanie po lasach i polach – zarówno pod
względem mechanicznym, jak i jako sposób na spędzanie czasu na sesji;
3)
powiedzcie też jak widzicie poziom trudności przeżycia w dziczy;
4)
Konrad i Rufus – jak chcecie się prać, to będziemy to załatwiać szybko, na
zasadzie zwycięzca
bierze wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz