Tekst
jest mocno spóźniony, nie załapałem się na hajp związany z tematem, nie piszę nic odkrywczego ani pasjonującego, chcę tylko dać świadectwo.
Noć
zacząłem pisać dawno temu, ale wicie-rozumicie, nie śpię, bo pracuję w
gamedevie, więc leżała sobie odłogiem czekając na lepsze czasy, aż w końcu
stanąłem przed lustrem i przyznałem sam przed sobą, że lepsze czasy to już
były. Idzie więc jako garść impresji, ponumerowanych - żeby było fancy.
Prawdopodobnie tekst będzie niezrozumiały bez kontekstu całej afery. Ale to
jest blogasek, nie czuję się ani trochę zobowiązany do robienia ekspozycji do noci. W skrócie, jakby
ktoś to wygrzebał za 3 lata: wiosną 2015 premierę miała gra wideo pt. Wiedźmin 3: Dziki Gon. Wśród
zachodnich recenzentów pojawiły się głosy, że bohaterowie tejże gry prezentują
się zbyt monolitycznie pod względem etnicznym oraz zarzuty co do prezentowania
przemocy wobec kobiet. Polski fandom zrozumiał to na zasadzie bijo naszych! murzynów chcą w
naszym polskim, słowiańskim, lnianowłosym wiedźminlandzie, a przecież to
nierealistyczne! precz z polityczno poprawnościo! precz-sko-mouno! Co nie jest zaskoczeniem, bo polski
fandom jest polski, ten
przymiotnik oznacza bardzo dużo (nie, nie oznacza wcale taki normalny fandom, tylko że w
Polsce, ale nie popadajmy w dygresje). Autorzy gry też zareagowali jak
brukiew z mazowieckiej bruzdy błota, bo powiedzieli mniej więcej to samo, tylko
grzeczniej - co się
czepiacie, przecież w naszym kraju w średniowieczu nie było zróżnicowania
etnicznego. Do kwestii
przemocy nie wiem, czy się odnieśli.
1.
Bardzo łatwo z perspektywy białego, hetero mężczyzny, chrześcijanina z kraju
rozwiniętego powiedzieć, że głupotą jest domaganie się swojej reprezentacji
przez mniejszości - no jasne, że dla ciebie, jeden z drugim, to głupota, bo
macie swoją reprezentację wszędzie i zawsze i nie jesteście sobie w stanie
wyobrazić jak to jest jej nie mieć. A czasami kiedy macie okazję sobie to
uświadomić (np. jedziecie do kraju z innego kręgu kulturowego) to macie zbyt
małą empatię, żeby to zrozumieć i gadacie wtedy o tym, że to dzikusy, bo
lokalsi krzywo na was patrzą (guess what, tak samo czują się mniejszości u nas,
z tą różnicą, że nie są na wakacjach/w podróży służbowej, tylko mieszkają tu na
stałe). Po internetsach śmiga taki tekst-cytat z Whoopi Goldberg opowiadający
jak zobaczyła Uhurę w telewizji. Znajdźcie sobie.
2.
Oczywiście (gramy w dyskryminacyjne bingo) pojawia się problem symetryzmu - o
przemoc wobec kobiet to się przyczepiacie, a wobec mężczyzn to już nie! A
przecież każda przemoc jest zła! Wypada powtórzyć pytanie zadane dawno temu
przez poetę czescjascka: czy
jeśli żydzi wymordowaliby nazistów, to też byłby antysemityzm? Wszelkie -izmy (dyskryminacja) do swojego bytu potrzebują pewnego
stosunku władzy, pewnego stanu faktycznego. Stąd nie ma nic nadzwyczajnego w
tym, że jeśli w latach 80tych w RPA biali pobili czarnego to był rasizm, ale
jeśli czarni pobiliby białego to nie byłby już rasizm. Tak to działa, drodzy
fandomici. Hasła w rodzaju czarni
to najwięksi rasiści! są
żenujące. Nie oznacza to oczywiście absolutnej niemożliwości dyskryminacji białych, ale to jest kwestia dalece bardziej złożona, na początek zapamiętajcie, że dyskryminacja jest systemowa, nie indywidualna.
3.
Piętnaście razy będę powtarzał: akcja żadnej książki/filmu/komiksu czy
jakiegokolwiek tekstu kurwa kultury nie dzieje się w świecie rzeczywistym,
tylko w fikcji. Jakiekolwiek dyskutowanie o realizmie jako zgodności z tym co
widać za oknem jest ze środka dupy wygrzebane. Tym bardziej, kiedy sam tekst
kultury wyraźnie, wielkimi literami daje znać: AKCJA TOCZY SIE W NIBYLANDII
(przykładem Wiesiek właśnie, nie wiem czy jest autor, który częściej posługuje
się słowem Neverland niż Sapkowski).
4.
Hipotetyczna sytuacja, która przez zwolenników dyskryminacji podawana byłaby
jako znakomity przykład na słuszność ich twierdzeń, podczas gdy właśnie
przeciwieństwo jest prawdą. Czy w filmie o (przykładowo) Lechu Wałęsie
tytułową rolę mógłby zagrać czarnoskóry? Pamiętacie rant Beksy o
czarnoskórym Bondzie? No więc - może, czy nie? Jeśli tak będzie to stanie się w
zasadzie co? Problem będzie w czym? Że będzie nierealistycznie?
Dajcie mnie fakingowego brejka, to jest fikcja z założenia - nie nagrywamy prawdziwego Lecha Wałęsy dokonującego prawdziwego skoku przez płot tylko tworzymy
fikcję. Naszym celem nie jest idealne odtworzenie wszystkich elementów
rzeczywistości, bo jest to po prostu niemożliwe, tylko opowiedzenie pewnej
historii. A jeśli aktor ma inny kolor włosów niż postać, którą odgrywa, to też
jest źle? (Oj jest, że przypomnę rant na Craiga w roli Bonda, bo przecież
blondyn). Gdzie kończy się dla was granica dopuszczalnego odstępstwa od prawdy? Inny kolor krawata -
ok, inny kolor skóry - nigdy! Dlaczego? Jaka jest substancjalna różnica
pomiędzy tymi dwoma stanami?
5.
A teraz uwaga, trudny fragment - gdyby odwrócić argument - czy Nelsona Mandelę
albo Malcolma X w filmie o nich może zagrać biały? Wracamy do punktu o kierunku
działania -izmów. Nie może. Praca domowa: zastanówcie się dlaczego.
6.
Dalej gramy w bingo: bicie czarnoskórego pałką po głowie to rasizm, ignorowanie
takich postaci w kulturze to nie rasizm, bo znaj proporcję. Tylko, że nie. Rasizm
jest, surprise, surprise, stopniowalny. Mein
Kampf jest bardzo
rasistowskie, Wiedźmin jest nieco rasistowski i nie ma w tym żadnej
sprzeczności. Plus - jak zwykle: to my (uprzywilejowani) decydujemy, kiedy
macie prawo czuć się dyskryminowani.
7.
Ponurym (chociaż naprawdę śmiesznym, serio, śmieję się w głos) żartem jest to,
że z, naprawdę progresywnej (jak na polskie warunki, jejku, trochę się jednak
skrzywiłem, jak to napisałem, nawet z takim zastrzeżeniem), literatury Sapka
zrobiono to, z czego on sam wyśmiewał się dawno temu (dla porządku: w eseju Piróg albo nie ma złota w Szarych Górach, Nowa Fantastyka 1993 z. 5), czyli ordynarnego piroga.
Scenarzyści
wiedźmina zapamiętali z książek ASa dokładnie to, z czego sam Sapek darł łacha
w odniesieniu do słowiańskiej
fantasy, czyli że jest jurnie i żurnie. Ale skąd niby (scenarzyści)
wytrzasnęli tą przaśną słowiańskość? Świat wiedźmina jest konglomeratem różnych
mitologii, z czego słowiańska jest akurat chyba najmniej istotną (głównie z
tego powodu, że o słowiańskiej mitologii chuja wiadomo*, więc i czerpać za
bardzo nie ma z czego). Cała rzekoma słowiańskość Wiedźmina jest naciągana aż trzeszczy.
8. Przecież nikt nie będzie nad nikim
stał i kazał robić gry podług zasad politycznej poprawności, tym bardziej nikt
nie każe zmieniać dzieł już istniejących (zomg!11!! każą dodać czarnego do
drużyny pierścienia!). To jest krytyka. Serio, nie jesteście w stanie znieść,
że komuś gdzieś gra nie podoba się z powodów społecznych? Niejaki zegarmistrz napisał całą
noć (w kutas długą w dodatku) o tym, że NIE MOŻNA TAK
KRYTYKOWAĆ!!! Nie można, bo co? Jeśli krytykuję mówiąc, że fabuła jest do dupy
albo grafika chujowa to ok, ale jeśli gra nie podoba mi się z powodu
niereprezentowania pewnych grup ludzi to już be i tak nie można? Puknijcie się
w łeb. A gdybym napisał, że gra mi się nie podoba, bo przy jej produkcji łamano
prawa pracownicze (true story, tak na marginesie)? Tak też nie można?
9. Do czego doprowadzi nas ta okropna
polityczna poprawność? Teraz żądają czarnego wiedźmina, co będzie następne?
Może chór głuchych? Oh, wait..
*
pamiętam jak się podpaliłem kiedy dorwałem Mitologię
Słowian Gieysztora z czarnej
serii Mitologie Świata Wydawnictwa Artystycznego i Filmowego,
licząc na historie o wiłach, leszych i wodnikach, a dostałem jakieś smętne
rozważania językowo-archeologiczne.
:D
OdpowiedzUsuń