(Uwaga! Ten wpis jest
bezczelnym budowaniem lansu i prezentowaniem nic niewnoszącego głosu w
bezsensownej dyskusji)
Nikt się nie spodziewał
takiego newsa. Legendarne, mityczne i kvltowe pismo ma powrócić i to nie jako
taki sobie fanzinek w pedeefie, ale jako pełnoprawny papierowy magazyn. Chyba
nie tylko ja jestem zaskoczony. Co można o tym sądzić?
***
Skąd się wziął sukces oryginalnej MiMy? (1) Z bezalternatywności.
Ogólnopolskie mainstreamowe pismo o erpegach było jedno. W czasach jego świetności
(druga połowa lat 90tych) internet nosiło się wiadrami, więc z tamtej strony
też nie było konkurencji. (2) Jednak z pewnego nowatorstwa – rynek rpg był w
Polsce nowy i młody, poza najstarszymi góralami wszyscy byli mniej lub bardziej
początkujący. Wałkowanie po raz pińcetny ’20 rad, które uczynią z ciebie
genialnego MG” miało więc jakiś sens. Łykałem te teksty niczym młody pelikan.
MiM trafiła w odpowiedni dla siebie czas i była dość dobrym pismem. Mi się podobała.
***
Czy obecnie jest szansa
na powtórzenie tego sukcesu? Nie. Rolplejowców (ssanie palucha mode on) jest
może i tyle samo, co w latach 90tych, ale są mniej zdyscyplinowani (as in zdyscyplinowany elektorat) i mniej
zwarci. Mogą też czytać całe mnóstwo materiałów w internetsach. I to materiałów
zagranicznych, które są (krzywdząca generalizacja mode on) o dwie ligi wyżej od
tego, co się pisze w Polsce.
Co było w dawnej MiMie
i jak to się sprawdzi dzisiaj? Almanachy – dzisiaj nikomu nie jest potrzebny 10
stronicowy tekst o tym jak zbudowany jest zamek, albo jakie alkohole piło się w
średniowieczu, bo można to w 5 minut znaleźć przez binga. Przygody – te mi się
nigdy w MiMie nie podobały. W ogromnej większość były, co tu dużo gadać
chujowe. W internetsach można znaleźć przygód na kopy. Też w większości
chujowe, ale w takim razie po co je jeszcze dodatkowo drukować? Felietony –
wolę ich sobie nie przypominać, bo o ile kiedyś mi się podobały, to teraz pewnie
wywołałyby ból zębów. Teraz mamy nowe tematy, nowe kontrowersje, więc i nowe
felietony by się przydały. Poradniki – zawsze na propsie. Teksty o mechanice –
chętnie poczytam. Teoria – bardzo chętnie. Komiksy – byle były dobre (da się
zrobić). Opka – won mi z tym (co do zasady)!
***
Kto będzie to pisał?
Zapewne ludzie znani z sieci. Czyli mniej więcej wiadomo czego się spodziewać,
erpegowa blogosfera nie jest specjalnie wielka, bez specjalnego wysiłku da się
ogarnąć całość. Wydrukowali mnie w MiMie
nie będzie specjalnie nobilitujące, bo będą tam drukowani tacy sami zawodnicy
jak i ja, bloga sobie może każdy założyć i pisać co mu się podoba (krzywdząca
generalizacja mode off).
***
Czy zatem jest sens
reanimować (as in Reanimator) dawno
leżącego trupa? Nie lepiej otworzyć coś pod nową nazwą? Nie. Otwarcie nowego
pisma pod nową nazwą byłoby na 100% kompletną porażką biorąc pod uwagę stan
rynku w Polsce. Wskrzeszenie MiMa ma jakieś szanse powodzenia, bo nazwa jest w
środowisku kojarzona, jak zaznaczyłem na początku – nawet legendarna. Wszystkie
dziody kupią z nostalgii i dla zasady. Młodsi kupią z ciekawości (ssanie
palucha mode off).
***
Czy ja kupię? Owszem.
Nawet jeśli pierwszy numer będzie obsysał to następne też będę kupował. Bo papierowy
magazyn jest w pytę. Ściągniesz sobie fanzina, przelecisz po tytułach: nie interesuje mnie, nie interesuje mnie,
nudne, po co o tym piszą, o – to może sobie przeczytam. Dziękuję, zin
ląduje w dalekim zakątku dysku. A na papierze przeczytasz to co cię najbardziej
interesuje, resztę odłożysz na później. Weźmiesz w łapę w oczekiwaniu aż się ryż
ugotuje, zabierzesz do klopa. Wyciągniesz w fazie największego znudzenia
podczas jazdy pociągiem. I przeczytasz sobie nawet to, co wydaje ci się
najnudniejsze na świecie. I czasem odkryjesz dzięki temu perłę. Albo
przynajmniej w miarę przyjemnie spędzisz czas.
***
Stękam, kwękam, ale
pomysł jest dobry i warty wsparcia.
Ogólnie się zgadzam z postawionymi wnioskami, choć mimo wszystko mam nadzieję, że jednak fakt pisania na papierze sprawi, że blogosfera trochę bardziej weźmie się w garść i przyłoży się do pisania artykułów - a nie notatek ;-)
OdpowiedzUsuńNo i jest we mnie ogromnie fanatyczna doza wiary, że się uda. Bo podobnie jak Ty, czekam na papierowe czasopismo ;-)
Co do tego, że nakład pracy poświęconej tekstom będzie znacznie większy niż na blogach to jestem pewien. Ale zobaczymy, czy teksty będą przez to ciekawsze. Mam nadzieję, że tak.
UsuńZobaczymy co się okaże za 1,5 godziny.