Ciężki temat z
aktualnym Karnawałem, trudno napisać coś sensownego kiedy nie ma się porównania.
Gram na tyle rzadko, że trudno mi wskazać jakieś szczególne różnice między
graniem długoweekendowym a regularnym. Głównie dlatego, że tego ostatniego w
ostatnich latach po prostu nie ma. W liceum grało się co tydzień w piątek, na
studiach każda środa była dniem erpegowym. Wtedy można było też rozpatrywać różnice
między takimi rozgrywkami a graniem „od święta”.
Teraz w zasadzie każda
gra jest „od święta”. Gramy prawie wyłącznie w weekendy, bo w ciągu tygodnia
trudno spotkać się wcześniej niż o 2000, spędzić całą noc na graniu, a potem
pójść do pracy. Terminy trzeba umawiać z wielotygodniowym wyprzedzeniem, każdy
ma jakieś swoje życie. Za to jak już się zbierzemy, to gramy dłużej. Gry
regularne trwały zwykle 4-5 godzin (spotkanie o 1800, gramy tak, żeby dojeżdżający
zdążyli jeszcze na dzienny autobus), za to teraz jak już się zbierzemy to
nacieramy do oporu, wykorzystując jak najintensywniej czas przeznaczony na
rozgrywkę.
No i tytułem przykładu
– graliśmy w ostatni weekend we franzowego Młotka. Zaczęliśmy w piątek ok.
2030, do 0230 w sobotę, potem od 2030 w sobotę do 0500 w niedzielę. 14,5
godziny grania w ciągu całego weekendu. W ten sposób spotykamy się raz na
miesiąc-dwa, chociaż zdarzają się też półroczne przerwy. Raz w roku, latem,
jedziemy do Wihelma, do Wielkiego Dębu, wtedy cały weekend spędzamy w gronie
czysto erpegowym. Rozgrywamy dwie długie sesje, więc nie różni się to pod
względem grania od spotkań w Middenheim, tyle że oprócz samej gry mamy
wakacyjny weekend we wczasowej okolicy.
W mojego Młotka nie
gramy tak intensywnie, zwykle do sześciu godzin na raz, ale też siedzimy po
nocy. Spotykamy się raz w miesiącu, jak do tej pory nie udało się wypracować
większej częstotliwości.
Czy to ma jakiekolwiek
przełożenie na rozgrywkę? Chyba ma. Grając regularnie krótkie sesje inaczej planuje
się aspekt czasowy, konstruuje się grę tak, żeby w ciągu jednej sesji dojść do
określonego punktu, tak żeby można było dogodnie od niego zacząć następnym
razem. Z drugiej strony jednak regularne spotkania sprawiają, że gracze lepiej
pamiętają co działo się ostatnio, stąd łatwiej podzielić scenariusz na odcinki.
Z kolei granie długich
sesji z długimi przerwami sprawia, że nie za bardzo można podzielić zwartą
jednostkę fabularną na kilka odcinków. Jeśli gracze mają prowadzić
skomplikowane śledztwo, to powinni je skończyć w ciągu jednego weekendu, bo za
miesiąc, czy dwa nie będą już pamiętać o co chodzi. Za to jest więcej czasu na
zajmowanie się tematami pobocznymi (przy założeniu, że gramy klasyczne
scenariusze). Tak jak w sobotę, kiedy przez dwie godziny graliśmy w snotballa
ze smokiem za pomocą odciętej ludzkiej głowy, co było zaimprowizowaną sceną
wymyśloną na poczekaniu przez Franza po tym jak luźno wspomniałem smokowi o tym
sporcie.
Jeśli zatem nie
spotykamy się regularnie, a chcemy prowadzić długie i rozbudowane fabularnie kampanie,
trzeba w jakiś sposób utrwalać graczom (a i samemu MG też) informacje zdobywane
podczas gry. Nie ma innego wyjścia jak prowadzić zapiski. Najprostsza wersja –
MG sam sobie notuje ważne rzeczy. Inne warianty – gracze zapisują co się stało.
No i w końcu, postęp technologiczny! – zakłada się bloga, na którym dzielimy
się ze światem swoimi przygodami, a w przerwach między nimi – przemyśleniami.
I bierzemy udział w
blogowych karnawałach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz