Diefenbach

Diefenbach

środa, 18 czerwca 2014

Minus dwieście expa, dziwko! (KB #56)

Po co taki pedek w ogóle istnieje? – pyta Michał Przygodzki we wpisie pilotującym aktualną edycję Karnawału Blogowego.

Niestety, tak się złożyło, że z racji urodzenia w takim a nie winnym czasie/miejscu i pozostawaniem pod wpływem określonych lektur przez większość mojego erpegowego życia pozostawałem pod wpływem tzw. polskiej szkoły RPG. A co ten nurt erpegowej teorii i praktyki mówi o punktach doświadczenia?

Mistrz jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze (© by Drachu).

Długie lata byłem przekonany, że pedeki powinny stanowić wyraz oceny tego jak gracz spisywał się na sesji (patrz: tytuł blogonotki). Oceny dokonanej przez MG, oczywiście i według przyjętych przez niego kryteriów, które nie zawsze musiały być jasne dla gracza. I nie zawsze musiały odpowiadać temu jak gracz widzi grę i swoją postać.

Przykładowo (true story) – MG założył sobie (mniej więcej zgodnie z settingiem, ale trudno powiedzieć, że to kanon, zresztą w innych punktach odleciał tak daleko od oryginału, że w ogóle), że akcja toczy się we wrednym świecie, gdzie człowiek człowiekowi wilkiem i w ogóle skurwysyństwo na pogardzie. A ja z kolei stworzyłem sobie postać, która w założeniu była dobra (as in chaotyczny dobry). Akcja. Uciekamy z płonącego statku pasażerskiego atakowanego przez wrogie robo-mutanty (albo zmutowane roboty, już nie pamiętam), gdzieś w bocznym korytarzu ktoś woła pomocy atakowany przez jakąś bestię. Decyduję pobiec z pomocą. Pomoc ostatecznie nic nie daje, zawodnik i tak ginie. Ale na koniec sesji mg mówi przy przydzielaniu pedeków: zachowałeś się niezgodnie z wizją świata, tutaj każdy dba tylko o siebie: -30 expa. Ja na to: ale zachowałem się zgodnie z charakterem postaci. MG: prawda, i za to masz +20 pedeków. Czyli per saldo wychodzę na -10. Bo gram nie tak jak sobie miszcz wymarzył.

Rozumiem stojącą za tym ideę – chodzi o wskazywanie za pomocą rozdziału punktów kto grał słabo (cokolwiek to by miało znaczyć) i powinien coś w swoim sposobie gry zmienić – polecę mu po pedekach to na pewno się zorientuje i będzie grał inaczej.


Gracz, który dostał mniej pedeków na koniec sesji będzie sfrustrowany i nie będzie wcale analizował tego, co zrobił źle (jeśli w ogóle coś takiego miało miejsce), tylko obrazi się na mistrza (oczywiście, toutes proportions gardées, nie będzie to wielka frustracja i obrażanie, ale jednak).

Jeszcze gorzej, jeśli sposób przyznawania pedeków sam jeszcze dodatkowo antagonizuje graczy. Kiedyś (w zasadzie to ta sama kampania, co wyżej) graliśmy tak, że miszcz wymyślił sobie, że na koniec sesji każdy z graczy chwali się publicznie co takiego podczas rozgrywki osiągnął, a master nagradza go za to odpowiednią ilością pedeków. Co było maksymalnie chujowe.

Po pierwsze, co z tego, że gracze zgłaszają co zrobili, skoro i tak mg arbitralnie ocenia ile to jest warte. Ja zrobiłem rzecz x, za którą wpadło 20 expa, a Ziutek zrobił rzecz y, za co dostał 40. Dlaczego? Jego akcja była ważniejsza? Z jakiego punktu widzenia?

Po drugie – idea była taka, żeby zgłaszać się z pomysłami, patentami fabularnymi i fajnym odgrywaniem. Ale w praktyce metoda szybko zamieniła się w licytację udanych testów (trafiłem mutka w głowę z 50 metrów! zauważyłem zasadzkę w krzakach! itd.) zatem jeśli ktoś miał tego dnia pecha w kościach to dostawał mało pedeków. Bez sensu, gracze są jeszcze bardziej wkurzeni niż kiedy dostają expa zupełnie po uważaniu. A poza tym mają poczucie, że dostają te punkty nie za to co robili na sesji, tylko właśnie za te ostatnie 10 minut i za to jak wówczas wypadli. A nie o to przecież chodzi. W końcu zgłosiliśmy postulat, że niech lepiej już mg daje po uważaniu, bo nas te licytacje nie bawią. Wielkie wykroczenie przeciw polskiej szkole RPG, ale podziałało.

Jak zatem przyznawać, przy założeniu, że nie mamy jasnych (czyli nie uznaniowych) reguł w systemie? Ano – każdemu po równo. Dlaczego? Bo każde inne rozstrzygnięcie będzie arbitralne i niesprawiedliwe. Jak to niesprawiedliwe? Przecież powiem wyraźnie za co przyznałem pedeki i dlaczego ten a tamten dostał mniej! Ok, ale to ciągle jest jedynie arbitralna ocena, w dodatku nie da się uciec od nadmiernego nagradzania aktywnych graczy (czyli tych, którzy dużo mówią), przy jednoczesnym upośledzaniu tych, którzy odzywają się mniej. To nie są zawody na najlepszego gracza, tylko wspólna zabawa.

Oczywiście, jeśli ktoś chce traktować expa jako nagrodę za dobrą grę (cokolwiek by to pojęcie nie znaczyło), to ok, niech się bawi w sędziowanie. W mojej ocenie nie temu służą pedeki. Po co one zatem są? Ha, banał – pedek jest po to, żeby rozwijać postać prowadzoną przez gracza. A czemu służy rozwój? Lepszej zabawie. Dlaczego zatem celowo czynić zabawę mniej zabawną dla części graczy? Bez sensu, nie?

1 komentarz: