Kolejne spotkanie z
bohaterami naszej kampanii w OD&D. Nasi dzielni zawodnicy szukając ratunku
dla zamienionego w kamień Zenona pakują się w kłopoty, z których nie do
końca wychodzą obronną ręką. Co prawda nikt nie zginął, ale los jednej postaci
nie jest godny pozazdroszczenia...
Wystąpili:
Anaksymander (KK),
odporny, ale szpetny weteran, posłaniec z upadłego rodu, poszukuje w Koban
legendarnego rodzinnego grobowca z rodowym ostrzem
F-M 1, STR
13, INT 10, WIS 9, DEX 8, CON 17, CHA 7, AC 17 (2), HP 4
Teriklos (SB), słaby i tępawy
detektyw z Tanais, braki nadrabiający Praworządnością i obrotnością społeczną
F-M 1, STR
5, INT 6, WIS 9, DEX 13, CON 10, CHA 12, AC 14 (5), HP 2
Wraz z przybocznymi:
Metrycha
(F-W 1, STR 11, INT 10, CON 9, DEX 12, HP 4, AC 15/4)
Tmolus (F-M
1, STR 11, INT 15, CON 8, DEX 12, HP 7, AC 15/4)
Epimenes
(F-M 1, STR 4, CON 8, DEX 16, AC 15/4, HP 5)
Rodope (F-W
1, STR 6, CON 6, INT 14, DEX 12, AC 17/2, HP 5)
Danae (F-W
1, STR 9, CON 9, INT 7, DEX 10, AC 17/2, HP 6)
Katana (F-W
1, STR 13, CON 10, INT 13, DEX 10, AC 17/2, HP 5)
Amatea (F-W
1, STR 9, INT 7, CON 10, DEX 8, AC 15/4. HP 3)
Herodian
(F-M 1, STR 14, INT 10, CON 14, DEX 7, AC 15/4, HP 4)
Mantes (F-M
1, STR 9, INT 14, CON 13, DEX 13, AC 15/4, HP 6)
I. Wydarzenia.
Teriklos i Anaksymander
zostali sami (KS zachorował, więc żadna
postać nie zastąpiła drużynowego magika). Patrzyli na kamienny posąg Zenona i zdecydowali w końcu, że poszukiwania ratunku
zaczną od Arystotelesa, który rzekomo ma siedzibę na Szklanych Wzgórzach,
ledwie kilka dni drogi na północny wschód z Kepoi. Zebrali zgrubne informacje o
kierunku marszu, przysposobili środki (przy okazji okazało się, że wraz z
Zenonem w kamień została zamieniona jego pękata sakiewka, z kasą było więc
krucho), zapakowali spetryfikowanego towarzysza na taczkę (z mułem) i
wyruszyli.
Zeszli ze wzgórz, na
których leży zamek, przeszli przez winnice i gaje oliwne i ruszyli w drogę
przez step. Nie uszli daleko, kiedy nagle z wysokiej trawy wyskoczyło siedem
istot - humanoidalnych, ale z długimi brudnymi pazurami i paszczami pełnymi
zębów. Trupojady! Okazało się, że Katana - jedna z przybocznych zna ich język
(w jej wiosce kiedyś schwytano jednego i trzymano przez dłuższy czas w
niewoli), prawie że udało się ich napuścić na zamek, ale ostatecznie zawodnicy
stwierdzili, że są głodni już-teraz i zaatakowali. Rozmowa pozwoliła ekipie
otrząsnąć się z zaskoczenia i rozwinąć szyk, walka poszła więc sprawnie.
Kilkoro najemników padło porażonych paraliżującym jadem, ale tylko Mantes nie
podniósł się z ran. Drużyna usypała dwa stosy pogrzebowe - jeden dla poległego,
drugi dla potworów.
Noc spędzili w stepie,
nic szczególnego się nie wydarzyło i już następnego dnia dotarli do Fortu Abila, gdzie załatwili sobie łódź na kolejny dzień, aby
przeprawić się przez Rzekę Północną. W mieście rozpytywali o drogę na Szklane
Wzgórza i szukali kontaktu z jakimkolwiek magiem. O dziwo, to mag znalazł ich -
do stolika podszedł mężczyzna, który przedstawił sie jako Sztukmistrz
Nedribenatus, zwany Beztroskim (być może dlatego, że zagaduje nieznajomych
zbrojnych). Ekipa zaczęła mu opowiadać o wyprawie na Szklane Wzgórza, ale on
zignorował to i zwrócił się do drużynowych przybocznych. Zaczął opowiadać o
niebezpieczeństwach czekających po drugiej stronie rzeki i przekonywać, że
bezpieczniej będzie wybrać się z nim do Derbent, jako jego ochrona. Jego
przemowa przekonała Amateę i Metrychę, które wstały od stołu i poszły za
sztukmistrzem.
Ekipa była w lekkim szoku
- co tu się właściwie odstawiło? Terilkos stwierdził, że nie popuści, wziął
swój trzymetrowy kij i próbował zdzielić Nedribenatusa przez łeb. Plan się nie
udał, niedawne towarzyszki drużyny rzuciły się na Teriklosa, reszta ekipy
dołączyła, wpadło kilku tubylców i mieliśmy wkrótce potężną karczemną burdę.
Drużyna dominowała liczebnie, wkrótce więc zdradzieckie przyboczne i
sztukmistrz leżeli stłuczeni na kwaśne jabłko. Wyniesiono ich do drugiej
karczmy, wcześniej płacąc karczmarzowi za szkody.
W drugiej gospodzie
rozpoczęto przesłuchania, przerwane jednak przez wizytę gwardzistów z fortu.
Udało się przekonać dowódczynię oddziału, że w zasadzie to nie ma potrzeby
interwencji. Ale tylko częściowo się udało. O poranku na drużynę próbującą
wynieść nieprzytomnych jeńców z miasta czekała już gwardia z jakąś kobietą,
prawdopodobnie towarzyszką sztukmistrza. Ekipa została aresztowana i osadzona w
loszku. Nie siedzieli długo, bo wkrótce został im ogłoszony wyrok dowodzącego
fortem Tagmatarchy Laomedosa: za pobicie, kradzież i próbę porwania zostali
skazani na grzywnę 200 złotych lun, zamienną na odjęcie prawej ręki, jeśli nie
mają takiej gotówki. Ekipa pieniędzy nie miała, ale dogadała się, że zostawi w
rozliczeniu posąg Zenona, wyceniony przez biegłego rzeczoznawcę na 1000 złotych
lun. Mieli nadzieję, że kiedyś po niego wrócą i go odczarują. Kiedy wychodzili
z miasta, pobity Sztukmistrz odprowadził ich nienawistnym wzrokiem.
Przeprawili się na drugi
brzeg rzeki i podjęli wędrówkę. Niedaleko za fortem dostrzegli stado wielkich,
czarnych wilków, które biegło w stronę fortu po „cywilizowanej” stronie rzeki.
Zostawili temat. Nocowali w stepie. Nad ranem obudził ich rosnący wrzask. Wtem!
W ognisko wpadł wprost z gwiaździstego nieba młody mężczyzna ze skrzydłami!
Okazało się, że skrzydła to misterna konstrukcja z drewna, wosku i piór.
Mężczyzna przedstawił się jako Ikar, zwany Odważnym, pochodzący z Miasta
Tysiąca Wież. Opowiedział, że uciekał przez Czarnymi Aniołami Nocy, sługami
Czarnego Pajęczego Króla. Wzniósł się tak wysoko, że zaczął spadać w górę i wylądował w ognisku.
Skrzydła były zniszczone, ale pewnym nakładem środków dałoby się je naprawić.
Przybysz opowiedział, że jest wyznawcą Apolla, ale kojarzył również Atenę, jako
boginię mądrości i sztuki wojennej. Bohaterowie nie byli w stanie mu pomóc, ale
zaproponowali, że może iść z nimi do Arystotelesa, on jest w końcu rzekomo
mądry. Ikar przystał na propozycję.
O poranku zebrali obóz i
ruszyli dalej. Po kilku godzinach marszu dostrzegli ciemny punkt na niebie,
zbliżający się w ich stronę. Padli na glebę, ale i tak zostali dostrzeżeni.
Przed nimi wylądowała wielka bestia o futrzastym ciele, kolczastym ogonie,
groteskowej paszczy otoczonej grzywą i gadzich skrzydłach. Na jej grzbiecie
siedział odziany w czerwony płaszcz mężczyzna z krótką laską zakończoną
czerwonym klejnotem. Rozmowa szła niesporo, dopóki nie włączył się Ikar, który
językiem Chaosu przekonał jeźdźca, żeby zaprowadził drużynę przed oblicze swego
mistrza - Wielkiego Czarodzieja. Jeździec się zgodził.
Pod koniec dnia,
prowadzona z powietrza drużyna dotarła do skalistych wzgórz. Zawdzięczały swoją
nazwę temu, że niektóre skały wyglądały jak tafle szkła, można było się nawet w
nich przejrzeć. Wkrótce dotarli do malowniczej doliny. Między wzgórzami leżało
jezioro, w nim - pół zatopiona twierdza z kamienia, a na wzgórzu wznoszącym się
nad jeziorem - nadgryziona zębem czasu świątynia. Tam skierowali kroki,
obserwowali ich akolici w czerwonych płaszczach i grupa tłustych świnioludzi,
którzy najwyraźniej robili tu za gwardię.
Anaksymander i Terilkos
wraz z Ikarem weszli do wnętrza świątyni. W wielkiej sali z dwoma rzędami
kolumn, wypełnionej dymem z kadzideł, stanęli przed sześciometrowym posągiem
potężnego mężczyzny z brodą, który w prawej ręce trzymał księgę, a lewą opierał
na rękojeści przypiętego do pasa miecza. Oczy posągu jarzyły się palącą
czerwienią. Z posągu wydobył się grzmiący głos domagający się wyjaśnień kim
nasi zawodnicy są. Ikar zaczął mówić, powiedział, że szuka wiedzy i chciałby
zostać uczniem Wielkiego Czarodzieja. Po kilku zdaniach przeszedł na inny
język, nieznany naszym asom. Rozmawiał z posągiem dosyć długo, aż w końcu
odwrócił się zadowolony. Powiedział reszcie, że się za nimi wstawił, teraz ich
kolej. Teriklos się nie wychylał (posąg mówił w dialekcie Chaosu), więc do rozmów
wziął się Anaksymander. Opowiedział o Zenonie, o meduzie i o potrzebie pomocy.
Posąg zagrzmiał, że pomoże, jeśli zostanie mu złożona ofiara z trzech ludzi.
Nasze asy się zafrasowały. Teriklos nie chciał wydawać wyroku na najemników,
sam się więc zgłosił. Anaksymander zaś wrócił do czekających pod budynkiem
najemników i wziął ze sobą Herodiana i Amatesa. Lekko zdziwieni przyboczni
poszli za nim do środka. Tam akolici w czerwonych płaszczach skierowali na nich
swoje laski z klejnotami, wystrzeliły z nich czerwone promienie, cała trójka
padła nieprzytomna. Anaksymander dostał od jednego z akolitów tubę ze zwojem i
opuścił świątynię. Reszcie najemników Anaksymander powiedział, że wzięli udział
w próbie, którą tylko on przeżył (akurat przyboczni wiedzieli, że jest bardzo
wytrzymały), zaś Teriklos, Herodian i Amates mieli mniej szczęścia. Ekipa z
trudem, ale zaakceptowała to wyjaśnienie.
Czym prędzej oddalili się
z tego przeklętego miejsca. Przed opuszczeniem wzgórz akolici zmusili ich do
złożenia przysięgi w małej kapliczce zawierającej posąg podobny do tego ze
świątyni, że nikomu nie opowiedzą o tym co tu się stało i nie zdradzą położenia
tego miejsca. Wszyscy przysięgli, a oczy posągu rozjarzyły się czerwienią.
Wszyscy poczuli, że to nie była zwykła honorowa przysięga...
Zaczął zapadać zmrok.
Opuścili wzgórza i rozbili obóz. Nastroje były fatalne.
II. Komentarz z drugiej strony zasłonki.
Kolejna sesja, w której
dominowały „inne przygody”, zamiast tłuczenia się z potworami i wynoszenia
skarbów z lochu. Nakręciłem się na tych międzywymiarowych podróżników i teraz
kolejne rzuty interpretuję tak, żeby pasowało do tej koncepcji settingu.
Chociaż akurat Ikar wypadł wprost (story cubes, zestaw „Mitologia” w ciągłym
użyciu).
Świetna akcja ze
Sztukmistrzem (M-U 4) spotkanym w forcie. PC rozpytywali o jakiegoś czarownika,
żeby się poradzić, ja rzuciłem na spotkanie losowe i z tabelek w OD&D
wypadł mi Theurgist. Miałem akurat takiego wśród wylosowanych zawczasu NPC.
Wyrzuciłem reakcję 2, ale okazało się, że ziom nie ma żadnych czarów
ofensywnych. Ale za to miał Charm... Który to czar zresztą postanowiłem
traktować jako rodzaj jedi mind trick,
czyli nie ma jednoznacznych sygnałów, że ktoś właśnie próbuje magicznie
oczarować jakąś istotę.
Bójkę w barze rozegrałem
hurtowo stosując mutację zasady obezwładniania przedstawionej przez Gygaxa w
Strategic Review #1 połączonej z walką grupową z Tunnels & Trolls. Czyli
wszyscy uczestnicy bójki rzucili swoimi HD (zrezygnowałem z rzutów na trafienie)
i zsumowali wyniki. Strona, która uzyskała wynik lepszy wygrała bijatykę. Nikt
nie chciał zabijać drugiej strony, więc nie spowodowało to trwałego uszczerbku
na zdrowiu, raczej na honorze.
Akurat KS zachorował i
nie wyzdrowiał przed sesją, więc na miejsce Zenona nie została wprowadzona nowa
postać. Dzięki temu mieliśmy fajną fabułę,
kiedy to dwaj kompani szukają sposobu na przywrócenie do życia trzeciego.
Ciekawe tylko jak odzyskają posąg...
Dowiemy się o tym (albo i
nie) podczas kolejnej przygody - za dwa tygodnie.
Do boju!
Amberpeak. Episode 4.
Since Zeno has been petrified in the previous
episode, Teriklos and Anaximander decided to follow Berenice’s advice and
search for Aristotle in the Glass Hills. They gathered resources, packed Zeno’s
statue on the cart and ventured to the north east of Kepoi. Soon they
encountered a group of corpse-eaters, tried to talk to them (one of the
retainers knew the tongue) but eventually ended up slaying them. One of the
retainers was killed in combat.
After two days of travel they arrived at Fort
Abila, already visited in the first episode. In the tavern they were approached
by a Theurgist, who charmed two of their retainers and convinced them to leave
the party. It ended up in a brawl, the party was victorious, but in the morning
they were accused of battery, theft and attempted abduction and arrested. After
a prompt trial Laomedos, commander of the fort, fined them 200 golden lunes.
They didn’t have the money, so in order to avoid their right hands being severed, they handed over the statue of Zeno as a valuable sculpture. They were
released. Immediately they continued their journey to the Glass Hills. On the
first day they encountered a pack of black wolves on the other bank of the
river. In the night a man fell straight out of the sky into their fire. His
name was Icarus (of course, he had a pair of feather and wax wings). He said
that he came from the City of the Thousand Spires, he worshiped Apollo and he
was pursued by a pack of Nightgaunts. He tried to ascend as high as he could
and ended up “falling up”, which resulted in his descent to the party’s camp.
Everyone decided that maybe Aristotle will be able to help him get back home,
so Icarus joined the party.
Next day the group was spotted by a patrolling
manticore rider. Icarus convinced (or maybe charmed?) him to lead the party to
the Great Wizard (presumably Aristotle himself). Soon they entered the Glass
Hills (some of the slopes were crystal - like) and arrived near a lake, were
they found a small stronghold staffed by swine-men and a battered temple.
Henchmen were left outside while Anaximander, Teriklos and Icarus were allowed
to enter.
Inside there was a large room filled with
incense smoke and a 20 foot tall statue of a powerful bearded man holding a
book and a sword. The eyes of the statue were glowing red and it spoke in a
thunderous voice. Icarus started the talk (he was speaking Chaotic, just like
the statue) and soon switched to a language not known to the PCs. He was
pleased with the results of the conversation. Now it was PCs turn. They were
not particularly successful. They asked for help to disenchant Zeno
(Aristotles’ former apprentice), the statue (was it Aristotle himself?) agreed
but demanded a sacrifice of 3 men. Teriklos, as a Lawful character declined to
sacrifice his henchmen and volunteered. Anaximander took two of his men and
lied that there is a trial to be performed. The three were stunned with red
rays from wands held by red-robed acolytes and apprehended. Anaximander was
given a scroll in exchange. He left the temple and told his retainers that
there was a trial and only he survived. Surprisingly, they believed. They were
all escorted out of the hills and forced to make an oath that they will not
disclose the location of the temple to anyone. Since it was made under another
statue (similar to the one in the temple, but smaller) and they felt strange -
it seems that it was not a regular oath...
They camped outside the hills. Morale was low.
Next episode in two weeks.
List of previous episodes:
Further reading: